Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarnowana zieleń przy Manhattanie

Marek Rudnicki
Tyle pozostało z dawnych krzewów rosnących pod kładką.
Tyle pozostało z dawnych krzewów rosnących pod kładką. Fot. Marcin Bielecki
Na krzewy, kwiaty i drzewka wydano tu sporo pieniędzy. Posadzono je i odtrąbiono sukces. Dziś po wielu roślinach nie ma śladu.

Od chwili oddania do użytku kładki nad ul. Staszica i nasadzenia nowej roślinności, miejsce to spotyka się z krytyką ekologów. Nie za kształt, nie za otoczenie, a właśnie przez zieleń.

- Od początku obserwowałam, jak prowadzi się nasadzenia - przypomina Wiktoria Jeremicz, strażnik przyrody. - Pod ziemię trafiał gruz i ubytek z budowy, a wszystko kryte było cienką warstwą ziemi. A później sadzono w tym krzewy i drzewka. Jak miały się ukorzenić, skoro
praktycznie wsadzano je w gruz?

Pani Wiktoria dodaje też, że latem, w słoneczne dni, rośliny przez długi okres nie były podlewane. Szczególnie szkodziło to tym, które posadzono na skarpie.

- Gołym okiem można było dostrzec, jak schną - opowiada. - Nikt na moje wskazania nie chciał reagować.

Dziś najgorzej przedstawia się skarpa pod kładką. Pełna śmieci. W powietrzu unosi się fetor moczu. Po roślinach nie ma śladu. Większość uschła i wykruszyła się. Te, którym udało się przetrwać, wymarzły podczas ostatniej ostrej zimy.

- Tu i tak nikt nic nie zrobi - mówi jedna ze sprzedawczyń w pobliskim sklepie. - Niech pan zobaczy, jaki tu ruch. I ludzi, samochodów. Powinni posadzić w dobrej ziemi te krzewy, a nie w tej glinie. Wiem coś na ten temat, bo mam działkę. Tu muszą być sadzone rośliny odporne na
warunki, a później trzeba ich doglądać. Ja nigdy nie widziałam tu nikogo, kto interesowałby się nasadzeniami.

Wokół ronda posadzono niegdyś kasztanowce. Również w ziemi pełnej gruzu. Młode drzewa wymagają, podobnie jak krzewy, starannej opieki do czasu, aż system korzeniowy sam sobie poradzi. Tego jednak nie uczyniono i dziś niewiele z nich pozostało.

- Jutro na miejsce pojadą nasi pracownicy z zieleni i zorientują się, jak można przywrócić zieleń - obiecuje Monika Bąk z Zakładu Usług Komunalnych. - Powiadomię też panią Ogrodnik Miejską,
Magdalenę Grycko. Od chwili objęcia tego stanowiska cały czas jeździ po mieście, notuje
uchybienia i wskazuje, co trzeba w danym miejscu poprawić. Mam nadzieję, że wkrótce zielone otoczenie placu będzie cieszyć szczecinian, a nie martwić, jak dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński