Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła na rękach męża

Mariusz Parkitny, 13 stycznia 2006 r.
Próbowałem ratować żonę, czułem jak uchodzi z niej życie. Potem przyjechało pogotowie, ale ona chyba już chyba wtedy odeszła - mówi Andrzej M. z Dziwnowa. Jego żona zmarła w tajemniczych okolicznościach tydzień temu. Godzinę po powrocie ze szpitala.

Sprawę ujawniliśmy dzień po zdarzeniu. Okoliczności zgonu Grażyny M. są nadal niejasne. Trwa śledztwo prokuratury. Wyniki sekcji zwłok będą znane za miesiąc. Andrzej M. zgodził się opowiedzieć "Głosowi" o ostatnich godzinach życia żony.

- Tego dnia rano Grażyna poczuła się rano źle. Miała zapaść. wezwaliśmy pogotowie. Karetka odwiozła ją do szpitala w Kamieniu. Trafiła na izbę przyjęć. Tam leżała przez cały czas. Nie wiem co jej podawano - wspomina pan Andrzej.
Po południu kobietę wypisano do domu.

- Widać stwierdzono, że jest na tyle w dobrym stanie, że nie musi leżeć w szpitalu - dodaje.

Była godzina 16.30. Oboje wsiedli w autobus i przed piątą byli w Dziwnowie. Już w drodze powrotnej kobieta źle się poczuła. Wracając z przystanku musieli zwolnić. Pani Grażynie kręciło się w głowie. Do domu dotarli po godz. 17. Kobieta położyła się na łóżku w salonie. Czuła się coraz gorzej.

- Leciała mi z rąk. Zrobiła się sina. Wezwałem pogotowie i zacząłem reanimację. Ale czułem, jak mi ucieka - mówi pan Andrzej.

Pogotowie przyjechało kilkanaście minut później. Zaczęła się reanimacja.
- Myślę, że już wtedy Grażynka nie żyła - dodaje mąż.

Pogotowie stwierdziło zgon kilka minut przed 18. Lekarz powiadomił policję.
Grażyna M. miała kilka dni temu przejść operację w szpitalu w Gorzowie.

- Nie doczekała. Nie wiem co mogło być przyczyną śmierci. Trochę to dziwne, żeby człowiek umierał po wyjściu ze szpitala - mówi Andrzej M.

Szpital w Kamieniu Pomorskim nie komentuje sprawy.

- Właściwym organem w tym przypadku jest prokuratura - powiedziała Aneta Bawiec ze spółki EMC zarządzającej szpitalem.

- Trwa śledztwo. Czekamy na wyniki sekcji zwłok - mówi krótko prok. Jarosław Przewoźny.

52-letnia Grażyna M. osierociła dwoje dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński