Smutno, bardzo smutno. Odchodzą szkoleniowcy z którymi współpraca była prawdziwą dziennikarską przyjemnością. Niedawno żegnaliśmy Lecha Morusa, który postanowił, że uratuje judo w mieście. Utworzył mały UKS, rozpoczął szkolenie dzieciaków i były sukcesy. Pan Leszek przynajmniej dwa razy w roku odwiedzał każdą ze szczecińskich redakcji - opowiadał o sukcesach lub zapraszał na organizowaną przez siebie imprezę.
Pana Jakuba poznałem już w XXI wieku. Pamiętałem, że w 1991 r. Trener doprowadził drużynę szczypiornistek Pogoni do mistrzostwa Polski. Ostatniego w historii klubu, bo to był już czas, gdy zawodniczki mogły szukać lepszych pieniędzy poza Polską. Ale wtedy jeszcze się udało.
Później pracował jako nauczyciel, wspomagał w szczecińskich klubach. Pierwsze lata XXI to był trudny okres dla szczypiorniaka w mieście. Talentów było sporo, pomysłów na rozwój nie brakowało, ale nie było pieniędzy, zrozumienia. Zalewskiemu nie brakowało odwagi, by wchodzić w rolę strażaka i podejmować się pracy w zespołach, gdzie sukces był wręcz niemożliwy.
Pamiętam jak pojawił się na jednym z treningów szczypiornistów. Młodzi zawodnicy żartowali z zaprezentowanych przez szkoleniowca spodni dresowych i koszulki, które miał niby trzymać w szafie od lat 70., a Jakub Zalewski nie miał nic przeciwko. Stawiał na dobrą atmosferę, skoro i tak o zwycięstwa było ciężko. Ale też zespoły robiły pod jego skrzydłami postępy, a gdy trzeba było to i Trener potrafił docisnąć i wtedy to on uśmiechał się pod charakterystycznym wąsem.
Dzięki Trenerze. To była przyjemność współpracować.
Pogrzeb Jakuba Zalewskiego odbędzie się w piątek o godz. 10.30 na Cmentarzu Centralnym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?