Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgrzyt w operze

Piotr Jasina, 4 stycznia 2006 r.
Niestety nie wszyscy finaliści mieli szczęście zaśpiewać.
Niestety nie wszyscy finaliści mieli szczęście zaśpiewać. Marcin Bielecki
Nie wszystkim finalistom dane było zaśpiewać przed publicznością podczas uroczystej gali w szczecińskiej operze. Zawiedzeni byli młodzi artyści, ich rodzice i nauczyciele. - Wszystko było zgodnie z regulaminem - mówia, organizatorzy.

Chodzi o galę finałową VII Festiwalu Piosenki Bożonarodzeniowej w Szczecinie.

- Poniedziałkowe popołudnie, po Sylwestrze, to niezbyt fortunny termin, ale trudno nie wybrać się na występ córki - mówi mama uczennicy LO nr 2, która wraz z kolegami w kategorii szkół ponadgimnazjalnych zajęła III miejsce. - Zwolniłam się z pracy, mąż również. Pojechaliśmy na galę. Nasza córka ze swoim zespołem w operze była od godz. 15. Przygotowywali się do finałowych występów.

Gala w Operze na Zamku rozpoczęła się o godz. 17. Wszyscy finaliści, zdobywcy miejsc od pierwszego do trzeciego w poszczególnych kategoriach, siedzieli na scenie. Impreza trwała blisko 3 godziny. Nasi rozmówcy z niecierpliwością oczekiwali występu córki. Na próżno. Koncert się zakończył.

- Nasza piosenka, to znany przebój "trójki" o marzeniach do spełnienia - mówi młoda finalistka. - Mieliśmy wystąpić na początku gali. Potem ktoś z organizatorów powiedział, że wystąpimy później. Na koniec usłyszeliśmy, że nie wystąpimy.

Chciała, nie wystąpiła

Natalia w tym roku jako jedyna reprezentowała SP nr 10. W kategorii solistek (kl. 4-6) zajęła 3 miejsce. W zeszłym roku wygrała w kategorii klas 1-3, przed dwoma laty była trzecia.

- Byliśmy całą rodziną - mówi ojciec dziewczynki. - Pół godziny przed galą dowiedziała się, że nie zaśpiewa. Miała łzy w oczach. Tak bardzo chciała zaśpiewać dla nas wszystkich. Nie rozumiem organizatorów. Można było wydłużyć koncert żeby wszyscy zaśpiewali.

Rodzice ruszyli w kierunku sceny, tam spotkali innych, wszyscy przyszli z tym samym pytaniem: dlaczego ich dzieci nie wystąpiły, choć je zapewniano, że zaśpiewają?
Ktoś z organizatorów powiedział, że już przed świętami telefonicznie poinformowano opiekuna, że zespół nie wystąpi.

- To po co były dzisiejsze próby, i dlaczego dzieci niemal do końca były przekonane, że zaśpiewają? - pytali zbulwersowani rodzice.

- Moją córka już od kilku lat uczestniczy w festiwalu - mówi zrozpaczonym głosem inna matka. - Teraz po raz pierwszy znalazła się w gronie finalistów. I nie mogłam zobaczyć jej na scenie.

Nie męczyć gości?

Iwona Sobczyńska, dyrektor SP nr 35, organizującej festiwal z Parafią p.w. Miłosierdzia Bożego w Szczecinie przyznaje, że już następnego dnia po finałowej gali wypisała sobie kilka wniosków - co należałoby zmienić w organizacji.

- Od dwóch lat w festiwalu biorą udział także uczniowie szkół ponadgimnazjalnych, uczestników jest coraz więcej, także finalistów - wyjaśnia Iwona Sobczyńska. - Nie sposób by wszyscy zaśpiewali, koncert trwałby zbyt długo. Goście by nie wytrzymali. Dlatego występują tylko zwycięzcy poszczególnych kategorii, zgodnie zresztą z regulaminem.

Dorota Maziarz, współorganizatorka gali finałowej zapewniała w rozmowie z "Głosem", że jeszcze przed świętami informowała telefonicznie opiekunów zespołów o tym, że młodzi śpiewacy nie wystąpią.

- Próby przed galą dotyczyły pieśni finałowej - dodała Dorota Maziarz.

- Jeśli w przyszłym roku nasza szkoła będzie współorganizatorem tej imprezy, to w niektórych kwestiach nie ustąpię - dodała dyrektor Sobczyńska. - Czuję się bowiem odpowiedzialna za pewne niedociągnięcia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński