W kwietniu 2021 w Dębnie w ramach tego maratonu odbyły się też 41. MP kobiet i 91. MP mężczyzn. Do miasta przyjechali najlepsi polscy maratończycy, którzy jeszcze liczyli na uzyskanie minimów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Mało kto się jednak spodziewał, że biegi będą tak szybkie. A były. Medaliści (wszyscy) dobiegali do mety z nowymi rekordami życiowymi, co już było zaskoczeniem, a najlepsza wśród pań Aleksandra Lisowska (Wrocław) wyrównała nawet rekord Polski wynikiem - 2:26:08. Dodatkowo uzyskała minimum na Tokio, podobnie jak trójka najlepszych mężczyzn.
Pod koniec listopada przekręty podczas rekordowego maratonu opisał portal bieganie.pl. W dużym skrócie: na nietypowej trasie, będącej 8-kilometrową pętlą, minimum olimpijskie uzyskała szósta uczestników – medaliści wśród pań i panów, a Aleksandra Lisowska wyrównała też co do sekundy rekord Polski. Okazało się, że część zawodniczek zrzuciła się na „zająca”, który nie tylko miał pomagać w dyktowaniu określonego tempa biegu, ale przy okazji był też bliskim znajomym sędziego głównego. Pacemaker pomagał do momentu, gdy miał siły, a gdy opadł z sił… postanowił odpocząć, skrócić sobie trasę i dołączyć do nadbiegającej czołówki zawodniczek, by w ten sposób znów pomagać biegnącym. Na trasie nikt nie zgłosił nielegalnej pomocy (w zawodach rangi Mistrzostw Polski oficjalne wsparcie „zająców” nie jest dopuszczalne, jak w mityngach, ale i tak takie praktyki są, ale nie w tak kiepskim stylu jak w Dębnie), a dopiero po zakończeniu rywalizacji pojawił się pierwszy protest. Nie został on dobrze skierowany, więc nie został rozpatrzony. Nieprawidłowości nie zgłosili również będący na miejscu przedstawiciele PZLA. Ostatecznie więc do Tokio pojechały najlepsze z Dębna.
Tyle, że wątpliwości było już tak dużo, że władze PZLA pod koniec roku podjęły decyzję o nieuznaniu wyniku Lisowskiej.
„Zespół ds. Ratyfikacji Rekordów Polski, po zapoznaniu się ze sprawozdaniami delegatów technicznych oraz nagraniem wideo, nie zatwierdził wyniku 2:26:08 w maratonie uzyskanego przez Aleksandrę Lisowską w dniu 18.04.2021 r. w Dębnie jako wyrównania rekordu Polski ze względu na korzystanie z niedozwolonej pomocy zawodnika nadającego tempo (zawodnik, który przebiegł krótszy dystans, nie ma prawa prowadzić biegu innemu uczestnikowi rywalizacji)” - brzmiał krótki komunikat.
Oświadczenie wydało też sędziowskie kolegium, ale w zasadzie skończyło się na skierowaniu wątpliwości do innych działów PZLA i zapewnieniu, że sędziowie chcą profesjonalnie pracować i przyczyniać się do jeszcze lepszej organizacji imprez. Oficjalnie żaden z arbitrów związku nie został ukarany.
Najważniejsze, że po tej całej historii nie ucierpiał sam Maraton Dębno. Co ciekawe – impreza z 2021 r. została uznana za najlepszy maraton poprzedniego roku w Polsce, a pod koniec grudnia zapadła też decyzja, że 10 kwietnia w Dębnie znów przyjadą najlepsi. Przed nami 48. edycja biegu, który ponownie będzie rywalizacją o medale MP kobiet i mężczyzn.
Amatorzy będą mogli zgłaszać się do udziału w biegu od 25 stycznia, a zgłoszenia do walki w mistrzostwach mają być przyjmowane na miesiąc przed startem. Organizatorzy zostali zobligowani do zachowania protokołu COVID, więc na 99 proc. wystartują tylko osoby zaszczepione lub po negatywnych testach.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?