- Podobno do końca nie umiera ten, o kim żywi pamiętają. Pamiętam. Proszę, odezwij się, daj znać o sobie Duchu z ulicy Świętego Ducha - tymi słowa zakończyła swoją opowieść o znalezionym w domu przedwojennym wieszaku Maria Towiańska-Michalska, która starą drukarnię i jej historię opisała w "Przeglądzie Polskim" wychodzącym w Nowym Jorku.
Przed wojną ulica, przy której stoi budynek nosiła nazwę Heiligegeiststr. 8.
- Tyle razy idę tędy do pracy, z zakupów, na spacer z dzieckiem i serce mi się kraje, gdy patrzę na jej stan - opowiada Maria Boraszyńska. - To jedna z najpiękniejszych kamienic w mieście. Jak wyglądała przed wojną, widziałam na zdjęciach w sedinie.pl. Zróbcie coś, by kolejny zabytek nie zniknął nam rozsypując się, bo ktoś miał pieniądze tylko na jej kupno, a już na remont, to nie.
Kamienica została sprzedana prywatnemu inwestorowi już kilkanaście lat temu. Od tego czasu niszczeje. Jest w coraz gorszym stanie. Jednak zdaniem konserwatora zabytków, nie jest aż tak źle.
- Nie tak dawno właściciel zwrócił się do nas o wytyczne konserwatorskie - uspokaja Elwira Wolender, starszy specjalista z biura miejskiego konserwatora zabytków. - Oglądaliśmy ją, jest zabezpieczona. Nawet chyba jest stróż. Nie mamy jednak prawnych możliwości, by zmusić właściciela do rozpoczęcia i przeprowadzenia remontu. Tak ustawione są w Polsce przepisy.
Zwracamy się z pytaniem o kamienicę i jej stan do urzędu miasta. Uzyskujemy potwierdzenie, że drukarnia ma właściciela i jest nim nie firma, a osoba fizyczna.
- Właścicielem obiektu ta osoba stała się w wyniku decyzji, które nie były podejmowane przez miasto - wyjaśnia Piotr Landowski z Biura Promocji i Informacji urzędu miejskiego. - Był to początek lat 90. Decyzje uwłaszczeniowe wydawane były przez wojewodę. Nie mamy więc, jako miasto, wpływu na termin zagospodarowania obiektu.
Piotr Landowski wspomina o rozmowie, jaką właściciel przeprowadził z pracownikami Miejskiego Konserwatora Zabytków na temat wytycznych niezbędnych do przeprowadzenie prac remontowych.
- Właściciel jednak nie wystąpił oficjalnie o takie wytyczne, co jest niezbędnym warunkiem przed przystąpieniem do jakichkolwiek prac.
I kółko się zamyka. Właściciel pozoruje dobrą wolę, a kamienica nadal niszczeje.