Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zderzenia: Bite auto krąży w przepisach

Marcin Barnowski
Fot. Krzysztof Tomasik
Nie chcą zarejestrować mi auta, bo nie ma badań, a badań mieć nie może, bo nie ma rejestracji - skarży się czytelnik.

Nasz rozmówca sprowadził samochód z Niemiec. Wóz ma ważne niemieckie badania techniczne, termin kolejnych wypada w maju 2010 roku. W umowie kupna miał zapisane, że wóz jest powypadkowy.

- Spodziewałem się, że będę musiał przeprowadzić tak zwane powypadkowe badania - opowiada pan Przemysław spod Goleniowa. - W innym wydziale komunikacji dowiedziałem się, że w takich sytuacjach na podstawie ważnego jeszcze niemieckiego przeglądu wóz zostanie bez problemu przerejestrowany do Polski i wydział komunikacji, po dokonaniu tej czynności skieruje, mnie na te badania powypadkowe. Okazało się jednak, że w Goleniowie robią inaczej. Powiedzieli, że nie zarejestrują wozu, dopóki nie przeprowadzę badań powypadkowych. A te musiały mieć wynik negatywny. Diagności zapisali, że samochód nie może być dopuszczony do ruchu, bo nie ma tablic rejestracyjnych.
Ostatecznie nasz czytelnik zdołał zarejestrować pojazd. Postanowił się jednak z nami skontaktować, bo w procedurze dostrzega absurd. - Tak można by w kółko: samochód nie będzie zarejestrowany, bo nie ma badań, a badań mieć nie może, bo nie jest zarejestrowany - tłumaczy.

Sławomir Szwed, naczelnik wydziału komunikacji Urzędu Miasta w Goleniowie przyznaje, że przepisy o badaniach technicznych, obowiązujące od 23 września, wciąż budzą wiele problemów interpretacyjnych.
- Rozmawiam z kolegami z innych miast. Niby przepisy są w całej Polsce takie same, ale są tak sformułowane, że w różnych miastach interpretowane są różnie - mówi Szwed.

Kwestia badań powypadkowych, jak zaznacza, to tylko jeden z przykładów.
- Niektórzy robią tak jak my i kierują na badania przed wydaniem tablic, inni rejestrują wydając na ten czas tablice tymczasowe. Diagności dopiero od niedawna robią problemy przy przeglądach aut jeszcze nie zarejestrowanych. Nie tak dawno wystawiali pozytywne zaświadczenia dla samochodów przywożonych na lawetach nigdzie nie zarejestrowanych - dodaje naczelnik.
Inny problem interpretacyjny dotyczy terminu, do którego badania mają być honorowane oraz tego, czy zagraniczne dokumenty muszą być obowiązkowo tłumaczone na polski przez tłumaczy przysięgłych. Za granicą, np. w Niemczech, okresowe obowiązkowe badania techniczne używanych aut powyżej 5 roku eksploatacji robione są co dwa lata, a w Polsce - co rok. W efekcie, jak tłumaczy nam naczelnik WK z Goleniowa, w jego wydziale uważają, iż jeśli ktoś sprowadza z RFN w październiku 2009 roku wóz ostatni raz przebadany tam w maju 2008 roku, będzie musiał zrobić w Polsce ponowne badania.

Według naszych przepisów, niemieckie "przeterminowały się" w Polsce już po roku, a więc w maju 2009. Ale jest też inna wersja interpretacyjna, według której pojazd powinien być zarejestrowany w Polsce na podstawie ważnych badań zagranicznych. Dopiero po upływie ich ważności kolejny termin miałby być wyznaczany za rok.

Co do konieczności tłumaczenia zagranicznych dokumentów, tu także brak spójności. - Nie trzeba tłumaczyć, jeśli wzór zagranicznego dokumentu odpowiada europejskim i rubryki na dane się pokrywają - mówi Szwed. - No ale np. w przypadku Niemiec, w dowodzie rejestracyjnym nie ma roku produkcji. Już samo to powinno powodowac koniecznośc badań dodatkowych.

Masz problem motoryzacyjny? zadzwon na nr tel. 697 770 219 lub wyślij e-maila na adres: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński