Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdążyć przed akcyzą

Krzysztof Flasiński
Osoby sprowadzające auta chcą przed zmianą przepisów przewieźć do Polski jak najwięcej samochodów. W ostatnich  dniach czekali na granicy po kilkadziesiąt godzin. Od niedzieli akcyza na samochody wzrośnie nawet dziesięciokrotnie.
Osoby sprowadzające auta chcą przed zmianą przepisów przewieźć do Polski jak najwięcej samochodów. W ostatnich dniach czekali na granicy po kilkadziesiąt godzin. Od niedzieli akcyza na samochody wzrośnie nawet dziesięciokrotnie. Andrzej Szkocki
Dzisiaj mają się ukazać przepisy zmieniające opłaty pobierane za samochody sprowadzane do Polski zza granicy. Nowa akcyza będzie obowiązywać od niedzieli. Wzrośnie nawet dziesięciokrotnie - do 65 proc. wartości auta. Na przejściach granicznych sytuacja staje się coraz gorętsza.

Wczoraj celnicy nie znali jeszcze szczegółów nowych przepisów. Nie potrafili wyjaśnić ich oczekującym na odprawę sprowadzającym używane samochody.
- Zwróciliśmy się z pytaniem do Głównego Urzędu Ceł, jak postępować z osobami, które o północy z soboty na niedzielę będą czekały w kolejce na przejściu oraz w kolejce do odprawy ostatecznej w Płoni i Koszalinie - mówi Janusz Wilczyński, rzecznik Urzędu Celnego w Szczecinie.
Niejasne wiadomości i brak potwierdzenia informacji podgrzewają atmosferę w kolejkach przed przejściami granicznymi. W Kołbaskowie właściciele aut stojących po niemieckiej stronie nie ukrywają zdenerwowania. Pytają z ironią, czy muszą spisywać społeczne listy kolejkowe.
- Jeden minister mówi jedno, drugi co innego - denerwuje się mieszkaniec Bydgoszczy, właściciel volkswagena. - Niech się zdecydują. Jak wjadę do Polski przed niedzielą, będę uważał, że jestem w porządku i nie będę płacił wyższej akcyzy. Prawo nie działa wstecz.
- Chcą zakazać sprowadzania niemieckich samochodów. Przecież każdy wie, że kilkuletni golf jest lepszy niż nowy maluch. Starsze niemieckie auta są bezpieczniejsze niż polskie wyjeżdżające z fabryki - dodaje mężczyzna stojący przy kilkunastoletnim oplu.
Sprowadzający samochody chcą jak najszybciej przekroczyć granicę. Część pojazdów ma niemieckie tymczasowe tablice rejestracyjne, których ważność skończyła się dwa tygodnie temu. Ich właściciele muszą teraz wynająć lawetę, aby przewieźć auto.
- Zapłaciłem 95 euro za niemieckie tablice, potem 75 euro kary, bo tablice straciły ważność. Teraz czeka mnie 150 złotych za lawetę - opowiada właściciel opla. - Na żadnym przejściu nie można przejechać spokojnie. Stałem w Lubieszynie, ale tam czekało się osiemdziesiąt godzin. W Kołbaskowie podobno tylko dobę.
Auto sprowadzone do Polski musi przejść odprawę ostateczną w głębi kraju. W województwie zachodniopomorskim są dwa takie punkty - w Szczecinie Płoni i Koszalinie. Samochodów oczekujących na ostateczną odprawę celną jest coraz więcej. W Szczecinie Płoni w kolejce czeka ponad dwa tysiące aut, w Koszalinie ponad siedemset. Odprawy zgłoszonych dzisiaj samochodów odbędą się za trzy miesiące.
Celnicy podkreślają, że gdyby było więcej punktów odpraw i więcej funkcjonariuszy na przejściach granicznych, kolejki byłyby mniejsze. Złożyli wniosek o otwarcie dodatkowych punktów odpraw w Stargardzie, Świnoujściu i Kołobrzegu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński