Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbiorowy pozew stoczniowców. Żądają 70 mln złotych

mdr
Ruszył zbiorowy proces stoczniowców.
Ruszył zbiorowy proces stoczniowców. Sebastian Wołosz
Ruszył proces zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. Temat - akcje, które przez doprowadzenie do upadku stoczni straciły na wartości. Na razie wystąpiło w pozwie zbiorowym ponad 1200 osób.

Dzisiaj odbyła się pierwsza rozprawa, na której sędzia wbrew oporowi przedstawiciela Skarbu Państwa zdecydował, że przyjmuje pozew zbiorowy

Wniosło go ponad 1200 osób, ale lista nadal jest otwarta i może się zwiększyć do 4 tys. Można ją uzupełniać jeszcze przez 30 dni. Akcjonariusze będą domagać się od Skarbu Państwa ok. 70 mln zł.

Stocznia Szczecińska Porta Holding była spółką akcyjną, która wyemitowała około 8 tys. akcji. Posiadaczami są osoby, które przepracowały w większości ponad 10 lat. Udziałowcy Holdingu czekali na rozpoczęcie rozprawy prawie rok.

Wartość akcji stoczni zmieniała się. Na początku, w 1998 r. austriacka firma asekuracyjna wyceniła wartość pojedynczej akcji na 168 zł. W 2001 r. spadła do 20,47 zł dzięki. Stało się to, jak mówi były prezes Holdingu, Krzysztof Piotrowski, dzięki manipulacjom rządu, który chciał przejąć doskonale prosperującą firmę dla swoich ludzi.

- Dziś to bezwartościowy papier - dodaje prezes. - Dlatego akcjonariusze chcieliby odzyskać zwrot ich wartości.

Stoczniowcy dostali akcje w ramach pakietu, który przysługiwał pracownikom zakładu przy prywatyzacji. Upadłość holdingu nastąpiła w okresie rządów SLD. Zarzucono jego kierownictwu, że doprowadziło do szkód majątkowych. Upadłość Stoczni Szczecińskiej Porta Holding ogłoszono w lipcu 2002 r., a następnie zarządowi wytoczono proces o narażenie spółki na szkody w wysokości ponad 63 mln zł.

Zarzuty były mocno naciągane, ale mimo to aresztowano ich. Dopiero w kwietniu 2008 r. szczeciński Sąd Okręgowy uniewinnił ich od zarzucanych im czynów. Prokuratura wprawdzie odwołała się, ale Sąd Najwyższy oddalił wniosek.

- Oskarżenie nas służyło złodziejom aby uzyskać ten czas na wykonanie operacji, które miały przynieść im pożytek - mówi Piotrowski. - Okazało się jednak, że nie wystarczy ukraść podmiot gospodarczy i wsadzić do niego swoich ludzi, trzeba mieć jeszcze wiedzę. Obsadzili firmę swoimi panami i paniami, którzy nie mieli pojęcia o kierowaniu holdingiem i w konsekwencji doprowadzili go do upadku. I to w sytuacji, gdy na świecie była była najlepsza prosperita dla przemysłu okrętowego.

Wspomina też, co było bezpośrednią przyczyną postawienia im fikcyjnych zarzutów o nieprawidłowości na rzecz spółki.

- Myśmy kooperowali z Amerykanami, opracowaliśmy wspólnie biznesplan. Prawdopodobnie przyczyną był człon holdingu, który miał się zająć dystrybucją paliw. Powiedziano nam wprost, że weszliśmy "nie do swojego koryta".

W najbliższy czwartek w szkołach salezjańskich odbędzie się spotkanie, na którym prawdopodobnie będzie można dopisać się do list osób składających powództwo zbiorowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński