Dzisiaj odbyła się pierwsza rozprawa, na której sędzia wbrew oporowi przedstawiciela Skarbu Państwa zdecydował, że przyjmuje pozew zbiorowy
Wniosło go ponad 1200 osób, ale lista nadal jest otwarta i może się zwiększyć do 4 tys. Można ją uzupełniać jeszcze przez 30 dni. Akcjonariusze będą domagać się od Skarbu Państwa ok. 70 mln zł.
Stocznia Szczecińska Porta Holding była spółką akcyjną, która wyemitowała około 8 tys. akcji. Posiadaczami są osoby, które przepracowały w większości ponad 10 lat. Udziałowcy Holdingu czekali na rozpoczęcie rozprawy prawie rok.
Wartość akcji stoczni zmieniała się. Na początku, w 1998 r. austriacka firma asekuracyjna wyceniła wartość pojedynczej akcji na 168 zł. W 2001 r. spadła do 20,47 zł dzięki. Stało się to, jak mówi były prezes Holdingu, Krzysztof Piotrowski, dzięki manipulacjom rządu, który chciał przejąć doskonale prosperującą firmę dla swoich ludzi.
- Dziś to bezwartościowy papier - dodaje prezes. - Dlatego akcjonariusze chcieliby odzyskać zwrot ich wartości.
Stoczniowcy dostali akcje w ramach pakietu, który przysługiwał pracownikom zakładu przy prywatyzacji. Upadłość holdingu nastąpiła w okresie rządów SLD. Zarzucono jego kierownictwu, że doprowadziło do szkód majątkowych. Upadłość Stoczni Szczecińskiej Porta Holding ogłoszono w lipcu 2002 r., a następnie zarządowi wytoczono proces o narażenie spółki na szkody w wysokości ponad 63 mln zł.
Zarzuty były mocno naciągane, ale mimo to aresztowano ich. Dopiero w kwietniu 2008 r. szczeciński Sąd Okręgowy uniewinnił ich od zarzucanych im czynów. Prokuratura wprawdzie odwołała się, ale Sąd Najwyższy oddalił wniosek.
- Oskarżenie nas służyło złodziejom aby uzyskać ten czas na wykonanie operacji, które miały przynieść im pożytek - mówi Piotrowski. - Okazało się jednak, że nie wystarczy ukraść podmiot gospodarczy i wsadzić do niego swoich ludzi, trzeba mieć jeszcze wiedzę. Obsadzili firmę swoimi panami i paniami, którzy nie mieli pojęcia o kierowaniu holdingiem i w konsekwencji doprowadzili go do upadku. I to w sytuacji, gdy na świecie była była najlepsza prosperita dla przemysłu okrętowego.
Wspomina też, co było bezpośrednią przyczyną postawienia im fikcyjnych zarzutów o nieprawidłowości na rzecz spółki.
- Myśmy kooperowali z Amerykanami, opracowaliśmy wspólnie biznesplan. Prawdopodobnie przyczyną był człon holdingu, który miał się zająć dystrybucją paliw. Powiedziano nam wprost, że weszliśmy "nie do swojego koryta".
W najbliższy czwartek w szkołach salezjańskich odbędzie się spotkanie, na którym prawdopodobnie będzie można dopisać się do list osób składających powództwo zbiorowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?