Zbigniew Hołdys mówił głównie o muzyce.
Spotkanie poprzedziła projekcja filmu psychologicznego "Stan wewnętrzny" z 1989 roku, opowiadającego historię z czasu wybuchu stanu wojennego, do którego Zbigniew Hołdys skomponował muzykę. Autorem muzyki w filmie jest także nieżyjący już kompozytor Lech Brański.
Stargardzcy kinomani i ich gość nie skupili się jednak zbyt długo na tym filmie, lecz głównie na muzyce, którą żyje i której "podsłuchuje", na przykład disco polo, Zbigniew Hołdys.
- Film ma dość imponującą obsadę, miałem nawet zagrać w scenie z Krystyną Jandą i Januszem Gajosem, jednymi z najlepszych aktorów na świecie - mówił Zbigniew Hołdys. - Kręcony był w czasie stanu wojennego i trafił na półkę, wysłano go do niebytu. Pokazał się 10 lat później, ale to już było po ptakach. Nie zyskał takiego rozgłosu, jak np. "Przesłuchanie", także z Krystyną Jandą. "Stan wewnętrzny" to taki film na czwórkę.
Foyer SCK było pełne. Spotkanie, prowadzone przez szczecińskiego dziennikarza muzycznego Szymona Kaczmarka, trwało ponad 2 godziny.
- Jestem zaskoczony, że tylu ludzi chciało ruszyć tyłki z domów i przyjść spotkać się ze mną - mówił Zbigniew Hołdys. - Nie skończyłem żadnej szkoły muzycznej, nie mam nawet szkoły średniej. Byłem za to kiedyś prezesem liceum w Warszawie, a wiceprezesem był Kazik Staszewski z Kultu.
Hołdys mówił o swoich muzycznych podstawach. Zagraniczne zespoły i muzycy to The Shadows, Jimi Hendrix, Led Zeppelin, Black Sabbath, ale także Marylin Manson.
- Nie ma obowiązku słuchania współczesnej muzyki, gdy jest się wychowanym na czymś innym - twierdzi Zbigniew Hołdys. - Moja gitara, choć bardzo stara, jest wypasiona.
A kogo ceni z polskich wykonawców?
- Gdy Czesław Niemen wystrzelił z utworem "Dziwny jest ten świat" wszystko inne przestało mieć znaczenie - mówił. - Gdy zaczęła śpiewać Kora, to było jak wyważenie drzwi.
Nie mogło nie być mowy o założonym, a następnie opuszczonym przez Hołdysa zespole Perfect...
- Po reakcji ludzi na pierwszych koncertach Perfectu zdawaliśmy sobie sprawę, że sukces jest nam pisany, ale nie spodziewaliśmy się, że na taką skalę - przyznał. - Byliśmy pierwszym hałaśliwie grającym zespołem, który wykonał rockową balladę "Nie płacz Ewka". Potem dopiero była "Jolka, Jolka" Budki Suflera, "Przeżyj to sam" Lombardu.
Opowiadał, jak w stanie wojennym szukało go SB, jak Piotr Kaczkowski puścił w Trójce bez cenzury "Autobiografię", za co został zawieszony, a pieśń ta trafiła do trójkowego Topu Wszechczasów.
- Teraz nie słucham Trójki - mówił Hołdys. - Mam w sobie naturalną wolność, od małego...
Była też mowa o śp. stargardzkim bardzo dobrym perkusiście Grzegorzu Grzybie, na którego pogrzebie Zbigniew Hołdys był w naszym mieście w sierpniu 2018 roku.
- Królował w tym, co robił, był obłędnym entuzjastą muzyki, budził podziw nas wszystkich - wspominał.
Jak zapowiedziała Ewa Tomczak organizująca Czwartkowe Spotkania Klubu Filmowego, w planach jest spotkanie z uznanym plakacistą Andrzejem Pągowskim oraz - jesienią - ze świetnym tekściarzem Jackiem Cyganem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?