Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarzuty Bondy do kosza. Golieniowski sąd działał zgodnie z prawem

Mariusz Parkitny [email protected]
archiwum
- W goleniowskim sądzie nie doszło do nieprawidłowości - twierdzi prokuratura i umarza sprawę przekroczenia uprawnień przez sędziów.

Zarzuty formułował były poseł Samoobrony, Ryszard Bonda, który przed sądem w Goleniowie przegrał proces za przywłaszczenie zboża. Twierdzi, że od siedmiu lat nie było czytelnych zasad przyznawania sędziom spraw do rozpatrzenia. Rzekomo decydowało widzimisię prezesa sądu, sędziego Pawła Balcerowicza.

Aby wykluczyć zarzuty o stronniczość, sprawę badała prokuratura w Kamieniu Pomorskim. W ubiegłym roku odmówiła wszczęcia śledztwa. Pełnomocnik Bondy złożył zażalenie, które uwzględnił sąd. To oznaczało, że prokuratura jeszcze raz musiała sprawdzić, czy do przestępstwa doszło. Trzeba było przeanalizować dodatkowe dokumenty, przesłuchać sędziów którzy w latach 2004-2010 pracowali w Goleniowie.

- Po powtórnej analizie nie znaleźliśmy nic, co uzasadniałoby stawianie zarzutów komukolwiek - mówi prok. Jarosław Przewoźny, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Kamieniu Pomorskim.

Bonda uważa, że nie jest gołosłowny, bo sam padł ofiarą takiej praktyki. Rzekomo uprzedzony do niego sędzia Balcerowicz poza kolejnością wziął dla siebie do osądzenia sprawę byłego polityka. Efekt: 3,5 roku więzienia i wysoka grzywna za przywłaszczenie zboża. W trakcie procesu Bonda wielokrotnie twierdził, że sędzia Balcerowicz jest stronniczy i uwziął się na posła. Jego zdaniem, prezes Sądu Rejonowego w Goleniowie (jest jednocześnie przewodniczącym wydziału karnego) przekroczył uprawnienia. Bonda uważa, że gdyby w Goleniowie były jasne zasady przyznawania wokand, to sprawę do osądzenia mógłby dostać sędzia mniej zrażony do byłego polityka Samoobrony. W domyśle wyrok mógłby być inny.

Zasady przyznawania spraw sędziom są określone bardzo ogólnie. Z reguły wpływającą do wydziału wokandę dostaje kolejny sędzia z alfabetycznie ułożonej listy. W praktyce bywa inaczej.

- Proszę sobie wyobrazić, że wpływa jakaś ogromna sprawa na czterdzieści tomów. Dostaje ją sędzia X. Za kilka dni znów wpływa podobna. I tak się składa, że znów padło na sędziego X, bo w ciągu tych kilku dni inni sędziowie dostali lżejsze sprawy. I przecież nikt rozsądny nie zostawi sędziemu X dwóch wielkich spraw, podczas, gdy pozostali sędziowie mają lżejsze wokandy - tłumaczyła sędzia Elżbieta Zywar z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Decyzja sądu w Kamieniu nie jest prawomocna. Bonda zapewne się odwoła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński