Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarząd ogródków działkowych walczy z niepełnosprawnym mężczyzną

Paulina Targaszewska [email protected]
Na działce Sławomir Marczewski jest tak często, jak to tylko możliwe. - To mój życiowy dorobek - mówi o niej.
Na działce Sławomir Marczewski jest tak często, jak to tylko możliwe. - To mój życiowy dorobek - mówi o niej. Fot. Andrzej Szkocki
Schorowany mężczyzna ma zakaz wjazdu na teren własnego ogrodu, choć od ponad roku posiada orzeczenie lekarskie potwierdzające jego niepełnosprawność ruchową.

Sławomir Marczewski opiekuje się działką na terenie Rodzinnych Ogródków Działkowych "Port Centralny w Szczecinie" już od 10 lat. Poświęcił jej wiele czasu, pracy i pieniędzy.

- To mój życiowy dorobek - mówi mężczyzna. - Jestem tu tak często jak to tylko możliwe. Kiedyś przyjeżdżaliśmy tu z żoną niemalże co drugi dzień. Siedzieliśmy na działce cały dzień. Sadziliśmy rośliny, kopaliśmy w ogródku i oporządzaliśmy działkę.

Niestety, stan zdrowia pana Sławomira znacznie się pogorszył. Dotarcie do oddalonej od głównej drogi działki na piechotę sprawia mu trudność.

- Żeby do niej dotrzeć trzeba długo iść, a ja już nie mam tyle sił i zdrowia - mówi działkowiec.

Mężczyzna ma chore płuca i kręgosłup, cukrzycę oraz nadciśnienie tętnicze. Z powodu niepełnosprawności ruchowej lekarz zabronił mu długich spacerów i noszenia ciężkich przedmiotów. Od marca 2008 r. posiada orzeczenie lekarskie uprawniające do wjazdu na działkę samochodem osobowym, jednak decyzją
zarządu ROD "Port Centralny w Szczecinie" nie wolno mu tego robić.

- Nie złożył odpowiednich dokumentów i nie wykonał ksera orzeczenia lekarskiego - twierdzi Zenon Dubiel, prezes zarządu ROD "Port Centralny w Szczecinie". - Poza tym pan Marczewski nie przestrzega prawa ROD i nie posiada już członkostwa.

Schorowany działkowiec twierdzi jednak, że stawiane mu oskarżenia są niesłuszne i bezpodstawne, a osoby z zarządu widziały na własne oczy jego orzeczenie lekarskie.

- Kopia nie jest wymagana prawnie - zaznacza Marczewski. - Inne stawiane mi zarzuty są nieprawdziwe i bezpodstawne. To próbowałem nieraz wyjaśnić i udowodnić, ale zarząd nie chce mnie słuchać i podejmują uchwały bez mojej wiedzy.

Konfliktu, mimo wielu starań nie dało się rozwiązać polubownie i sprawa została skierowana do sądu.

- Nie jestem zadowolony z tej decyzji, bo wiem ile czasu toczą się takie rozprawy - mówi działkowiec. - Zrobiłem już wszystko, co mogłem, pozostaje mi więc już tylko czekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński