Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarabiają na współczuciu

Miłosz Habura
Prywatna firma ze Skarżyska Kamiennej zbiera w Szczecinie i Policach używaną odzież posługując się znakiem Polskiego Czerwonego Krzyża. Zgadza się na to PCK, który ma z tego pieniądze.

- Zdenerwowałem się kiedy się o tym dowiedziałem - mówi Roman Jabłoński, mieszkaniec Pomorzan, który wrzucał używaną odzież do kontenera pod swoim blokiem - Prałem te ubrania, prasowałem i składałem. Myślałem, że trafią do potrzebujących a nie do magazynu prywaciarza.
Około 300 pojemników ze znakiem PCK stoi od roku na ulicach Szczecina i Polic. Nie należą one jednak do Polskiego Czerwonego Krzyża lecz do prywatnej firmy "Wtórpol" ze Skarżyska Kamiennej. Jej pracownicy co tydzień sami sortują zebrana odzież, sami decydują co się jeszcze nadaje do noszenia i co przekazać do PCK. Nikt ich nie kontroluje. Resztę firma miele i sprzedaje jako surowiec wtórny. PCK ma z tego 10 groszy od kilograma. W grudniu uzbierało się 7 tys. zł.
W kontenerach rzeczy dobre mieszają się z brudami.
- Tylko 15 proc. rzeczy wrzucanych do pojemników nadaje się do przekazania potrzebującym - mówi Ewa Kolano, kierownik wydziału pomocy specjalnej w zachodniopomorskim okręgu PCK - Szacujemy to na podstawie obserwacji tego, co znajdujemy w pojemnikach pod naszą siedzibą przy ul. Wojska Polskiego w Szczecinie.
Zdaniem Ewy Kolano współpraca z prywatną firmą to wspaniały pomysł. PCK potrzebuje pieniędzy na dożywianie dzieci w szkołach, przygotowywanie paczek na święta i organizację Wigilii dla biednych.
- Dzięki temu nic się nie marnuje - tłumaczy Kolano - Ubrania trafiają do biednych, zaś te, które się nie nadają do noszenia, są przetwarzane a my dostajemy pieniądze. W zeszłym roku w ten sposób pomogliśmy ok. 3 tys. potrzebujących.
Tymczasem na współpracy PCK z "Wtórpolem" cierpi Polski Komitet Pomocy Społecznej w Szczecinie, z którego pomocy korzysta w mieście ok. 6,5 tys. osób. Jego magazyny mogące pomieścić nawet 20 ton odzieży świecą pustkami.
- Odkąd wystawiono te pojemniki na ulicach, nasza sytuacja jest tragiczna - skarży się Zofia Makaruk, dyrektor Okręgowego Zarządu PKPS w Szczecinie - Kiedyś ludzie przynosili do nas tyle ubrań, że mieliśmy kłopot z rozdzieleniem miedzy potrzebujących. Teraz zdarza się, że nikt do nas nic nie przynosi nawet przez parę dni.
W grudniu PKPS zebrał pięć razy mniej odzieży niż w analogicznym okresie przed ustawieniem przez PCK pojemników. Odzieży nie starcza dla wszystkich potrzebujących.
Zdaniem Zofii Makaruk, do pojemników wrzucane są dobre rzeczy z brudnymi, czasem nawet nie wypraną bielizną. Trafiają tam nawet buty, których według przepisów nie można przyjmować w obawie przed grzybicą.
- Te rzeczy się mieszają w pojemnikach, a to bardzo niedobrze - mówi Zofia Makaruk. - Inaczej kiedy ktoś wrzuca coś do pojemnika a inaczej kiedy ma kontakt z pracownikiem PKPS. U nas nic się nie marnowało. Wszystko szło. Przychodzi do nas wielu ludzi, a nie możemy im pomóc.
Na internetowej stronie "Wtórpol" reklamuje się jako eksporter używanej odzieży na Ukrainę, do Afryki i Azji. Czy trafiają tam także ubrania z pojemników stojących w Szczecinie i Policach, nie udało nam się ustalić. Marek Wojteczek, dyrektor "Wtórpolu" był wczoraj nieuchwytny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński