Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast karetki przyjezdża wóz strażacki

Emilia Chanczewska [email protected]
W maju 2010 roku stargardzkie pogotowie ulokowało się przy ul. Bogusława IV, tuż obok komendy straży pożarnej. Ratownicy medyczni zawsze mogą liczyć na pomoc sąsiadów - ratowników ze straży.
W maju 2010 roku stargardzkie pogotowie ulokowało się przy ul. Bogusława IV, tuż obok komendy straży pożarnej. Ratownicy medyczni zawsze mogą liczyć na pomoc sąsiadów - ratowników ze straży. Grzegorz Drążek
Coraz częściej zdarza się, że na karetkę pogotowia czeka się zbyt długo albo że zamiast niej przyjeżdża... wóz strażacki. Służby tłumaczą, że wszystko jest zgodnie z przepisami.

Internautka ze społeczności Mojego Miasta Stargard (www.mmstargard.pl) opisała przypadek z minionej niedzieli, który stał się zaczątkiem do dyskusji o kondycji stargardzkiego pogotowia.

Była oburzona, że do nietrzeźwego mężczyzny z rozbitą głową karetka jechała 15 minut, bo wysłano ją z Chociwla. Gdy sprawdziliśmy ten sygnał okazało się, że tego dnia trzeba było wzywać do pomocy także karetkę z Dobrzan, a do dwóch przypadków wyjeżdżała... straż pożarna. Pierwszy miał miejsce na ul. Andersa. Strażacy zamiast brakującej karetki pojechali do człowieka, leżącego na klatce schodowej. Na miejscu okazało się, że mają do czynienia z nietrzeźwym. Drugi przypadek był przed hipermarketem na ul. Szczecińskiej. Ratownicy ze straży udzielili pomocy osobie z atakiem padaczki. Z kolei w ten poniedziałek strażacy ochotnicy, pomagali w Chociwlu osobie, która zasłabła.

Wszystko zgodnie z wytycznymi

- Sytuacja, która miała miejsce 7 października, zdarza się bardzo rzadko - mówi Elżbieta Sochanowska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. - Rzeczywiście ok. godz. 10 dyspozytor pogotowia ratunkowego otrzymał cztery zgłoszenia, kolejno o 10.25, 10.27, 10.28 i 10.29. W Stargardzie dyslokowane są trzy ambulanse i co do zasady dysponowany jest zespół znajdujący się najbliżej miejsca zdarzenia. W tym przypadku po zadysponowaniu trzech zespołów ze Stargardu wysłany został najbliższy, z Chociwla.
Czy to oznacza, że w około 65-tysięcznym Stargardzie i około 120-tysięcznym powiecie stargardzkim jest za mało karetek?

- Ilość zespołów ratownictwa medycznego znajdujących się na terenie Stargardu jest adekwatna i zgodna z wytycznymi w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym - przekonuje Elżbieta Sochanowska. - W kwestii wzywania zespołu ratownictwa medycznego bywa, że wzywany jest do przypadków gdzie nie ma zagrożenia zdrowia czy życia, na przykład do osób w stanie nietrzeźwym, jak przypadek z ul. Andersa. W takiej sytuacji zespół zajęty przy osobie nie wymagającej takiej pomocy jest niedostępny dla kogoś, kto tej pomocy rzeczywiście potrzebuje i należałoby na to społeczeństwo uczulić.

To nie przychodnia na kółkach

Podobnego zdania jest przedstawiciel ratowników medycznych, wypowiadający się na portalu Moje Miasto.

- Ludzie nadal uważają, że pogotowie to przychodnia na kółkach - uważa. - Niestety, czasy lekarzy w karetkach odchodzą do lamusa, a zaczęła się era ratowników, którzy mają ratować nie leczyć... Więc nie miejcie pretensji, że pogotowie jechało ileś tam czasu, bo stanów nagłych jest niewiele, a 90 procent wyjazdów to są przypadki dla lekarza rodzinnego i oczywiście pijacy. Jeśli tego nie zmienimy, nawet jak będzie 10 karetek w Stargardzie, nie poradzą sobie.

Strażacy tymczasem nie robią problemu z tego, że coraz częściej zdarza im się pomagać pogotowiu.

Dobrze, ale tylko do czasu

- Minister spraw wewnętrznych zobligował nas do ratownictwa medycznego - mówi st. kpt. Sławomir Łagonda, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Stargardzie. - Dziś każdy strażak jest ratownikiem w zakresie przedlekarskiej pomocy medycznej. Mamy zestawy ratownicze, możemy podać tlen, zrobić opatrunek, także sztuczne oddychanie, czy masaż serca. Nie mamy jednak możliwości przetransportowania chorego, bo nasze samochody się do tego nie nadają. Nie podamy też leku. Dlatego niedobrze się dzieje, że nie ma karetek. My nie mamy takiego wyposażenia jak one, a wyjeżdżamy do zasłabnięć, ataków padaczki, do ludzi w stanie upojenia. Pamiętam jak wieźliśmy ratowniczkę z pogotowia pod Stargard, do rodzącej. Nie bronimy się przed tym. Interweniujemy nawet w nietypowych dla nas przypadkach. Lepiej, gdy do chorego dojedzie ratownik strażak niż nikt, ale wszystko jest dobrze dopóki nic poważnego się nie stanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński