Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagraniczne firmy wciąż chcą inwestować w Polsce, choć niepokoi je niestabilność prawa

Zbigniew Biskupski AIP
Mariusz Kapała
Potencjał Polski pod względem atrakcyjności inwestycyjnej jest nadal bardzo duży. Potwierdza to fakt, że wielkość kapitału przypadająca na pracownika jest u nas nawet cztery razy niższa niż w krajach wysokorozwiniętych i dwa razy niższa niż w Czechach. Według prognoz szczególnym zainteresowaniem inwestorów cieszyć się będzie przetwórstwo przemysłowe, jak również sektor nowoczesnych usług dla biznesu.

Polska gospodarka po raz ostatni doświadczyła recesji w 1991 r., kiedy PKB spadł o 7 proc. w ujęciu rocznym. To jeden z najdłuższych okresów nieprzerwanego wzrostu gospodarczego na świecie przy jednoczesnym osiągnięciu wysokiego poziomu stabilności. Dobra passa skutkowała m.in. napływem inwestycji zagranicznych.

Jak wynika z raportu „Inwestycje w Polsce. Niewyczerpany potencjał”, przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte we współpracy z Polsko-Niemiecką Izbą Przemysłowo-Handlową, niemieccy przedsiębiorcy - którzy stanowią największą grupę inwestorów zagranicznych w Polsce - doceniają kwalifikacje, produktywność i motywację pracowników, a także jakość i dostępność lokalnych poddostawców. Potencjał Polski pod względem atrakcyjności inwestycyjnej jest nadal bardzo duży. Potwierdza to fakt, że wielkość kapitału przypadająca na pracownika jest u nas nawet cztery razy niższa niż w krajach wysokorozwiniętych i dwa razy niższa niż w Czechach. Według prognoz szczególnym zainteresowaniem inwestorów cieszyć się będzie przetwórstwo przemysłowe, jak również sektor nowoczesnych usług dla biznesu.

Prymus w regionie

Polska gospodarka rozwija się nieprzerwanie od 26 lat, co jest rekordem wśród krajów Unii Europejskiej. Na dodatek jest to rozwój dynamiczny – w ostatnich dwudziestu latach PKB per capita (według parytetu siły nabywczej) rósł w średnim tempie 6 proc. rocznie. To najlepszy wynik w regionie Europy Środkowej. Polska, w porównaniu z innymi krajami, w niewielkim stopniu odczuła skutki światowego kryzysu finansowego oraz kryzysu zadłużeniowego w strefie euro.

Wielkość rynku wewnętrznego była czynnikiem stabilizującym, ale mniej istotnym niż odpowiedzialna polityka monetarna, sprawny nadzór nad rynkiem finansowym i elastyczny kurs walutowy. Wsparciem dla koniunktury była także obniżka podatków w latach 2007-2008 i napływ funduszy UE.

Głównym czynnikiem dynamicznego i stabilnego rozwoju Polski są inwestycje i napływający kapitał. W latach 2010-2015 ich udział w tworzeniu PKB Polski był znacząco wyższy niż w innych krajach Europy Środkowej. Wyjątkiem pod tym względem była Bułgaria.
– Spadek inwestycji w 2016 r. dotknął cały region i wynikał przede wszystkim z opóźnień w wydatkowaniu funduszy UE oraz podwyższonej niepewności. W 2017 i następnych latach najważniejsze instytucje finansowe prognozują ożywienie w aktywności inwestycyjnej – mówi Julia Patorska, ekonomistka Deloitte.

Według większości indeksów mierzących konkurencyjność gospodarczą i rozwój społeczny, Polska ustępuje w regionie jedynie Czechom. Wynika to z faktu, że nasz południowy sąsiad ma wiele cech dojrzałej i uprzemysłowionej gospodarki.

Czesi mogą się pochwalić najniższym w regionie poziomem ryzyka inwestycyjnego, ale w porównaniu z Polską mają dwukrotnie niższą dynamikę wzrostu PKB (średnio 1,5 proc. w latach 2010-2015). Z kolei w porównaniu do Bułgarii i Rumunii, Polska osiąga znacznie lepsze oceny w zakresie jakości instytucji, regulacji i rozwoju społecznego.

Potencjał daleki od wyczerpania

Potencjałowi siódmej największej gospodarki UE, którą jest Polska, wciąż jednak daleko do wyczerpania. Ważnym powodem jest niższa produktywność niż w wysokorozwiniętych krajach UE oraz w dalszym ciągu niewielki zasób kapitału. W ostatnich dwudziestu latach Polska osiągnęła około dwukrotny wzrost wartości kapitału przypadającego na jednego pracownika, co pozwoliło przegoni
Słowację i Węgry. Mimo to wciąż nasycenie kapitałem jest niemal dwukrotnie niższe niż w tradycyjnie uprzemysłowionych Czechach.

Liderem w przyciąganiu BIZ (bezpośrednich inwestycji zagranicznych) w latach 2004-2015 była Bułgaria, ale najbardziej korzystna struktura napływającego kapitału wystąpiła w Czechach, w Polsce i na Słowacji.

Relatywnie niska wartość kapitału produkcyjnego w Polsce sprzyja też osiąganiu wysokich stóp zwrotu z podjętych inwestycji

.

– Krańcowa produktywność kapitału, czyli dodatkowa produkcja z każdej zainwestowanej złotówki czy euro, jest w Polsce niemal czterokrotnie wyższa niż w krajach strefy euro, a także wyższa niż na Słowacji, w Czechach i na Węgrzech. W pozostałych krajach Europy Środkowej istnieją też znaczne rezerwy do poprawy produktywności, a zatem atrakcyjne możliwości inwestycyjne, zwłaszcza w relacji do obecnych warunków rynkowych w Eurolandzie oraz prowadzonej polityki monetarnej przez Europejski Bank Centralny – mówi Julia Patorska. Produktywność Polski może się poprawić m.in. poprzez import innowacyjnych technologii, know-how oraz poprawę efektywności rynków i sektora publicznego.

Czas na nowe technologie

- Szansą dla polskiego przemysłu i przepustką do podnoszenia produktywności jest robotyzacja i automatyzacja produkcji – podkreśla Michael Kern, Dyrektor Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (AHK Polska). Jak dodaje, o ile na 10 tys. pracowników zatrudnionych w sektorze produkcyjnym w skali globalnej przypada średnio 69 robotów przemysłowych, o tyle w Polsce wskaźnik ten wynosił w 2015 r. ok. 28 robotów na 10 tys. zatrudnionych. W porównaniu do innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej to wciąż niewiele, bo w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech wskaźnik ten sięgał w tym samym czasie odpowiednio: 93, 79, 57, zaś w Niemczech ponad 301. - W okresie ostatnich dwóch lat obserwujemy jednak coraz większe zainteresowanie ze strony polskich firm produkcyjnych technologiami automatyzacji produkcji, oferowanymi przez dostawców z Niemiec – zaznacza Michael Kern.

Czytaj też:
Już ponad połowa Polaków musi leczyć się prywatnie. Ile na co wydajemy?

Do szczególnie atrakcyjnych inwestycyjnie branż w Polsce należy przetwórstwo przemysłowe, gdzie trafiło dotąd blisko 230 mld zł kapitału zagranicznego. Stanowi to jedną trzecią ulokowanych bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce. Oprócz tego inwestorzy koncentrowali się na branży finansowej i ubezpieczeniowej oraz handlu samochodami. W ostatnich latach coraz większe znaczenie zyskuje sektor nowoczesnych usług dla biznesu (BPO/SSC), który według danych Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych rozwija się w tempie 20 proc. rocznie i do 2020 r. ma zatrudniać 300 tys. osób. W 2016 r. w polskich miastach działało około 1000 centrów BPO/SCC (w tym 676 zagranicznych), w których pracę znalazło już około 200 tys. osób.

Inwestycje oczami niemieckich firm

Zdaniem inwestorów niemieckich uczestniczących w badaniu Deloitte, jednym z priorytetów rządu powinno być przełamanie barier dzielących naukę od gospodarki. Zwracają uwagę, że pomimo oczywistych korzyści związanych z rozwojem branży BPO/SSC, bez odpowiednich reform nie uda się przyciągnąć bardziej zaawansowanych usług biznesowych, a także centrów B+R. Nadzieją w przyciąganiu tego typu inwestycji mogą być natomiast polskie startupy. Nie brakuje również głosów, że bardziej „tradycyjne” branże, jak np. produkcja żywności i napojów czy handel detaliczny wciąż mają w Polsce potencjał. Wynika to m.in. z wysokich aspiracji i potrzeb konsumpcyjnych Polaków, przy jednocześnie relatywnie niskich płacach.

Niemcy są najważniejszym krajem eksportującym kapitał do Polski w formie bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Do 2015 r. niemieckie podmioty zainwestowały w Polsce 135,9 mld zł, co odpowiada niemal jednej piątej ulokowanych BIZ. Niemal wszyscy (95,6 proc.) niemieccy inwestorzy ankietowani przez Polsko-Niemiecką Izbą Przemysłowo-Handlową zadeklarowali, że zainwestowaliby w Polsce ponownie. Niezmiennie wysoko cenią oni członkostwo Polski w UE, które zwiększa jakość i stabilność otoczenia regulacyjnego. Innymi czynnikami, które skłoniły niemieckie firmy do inwestycji w Polsce są kwalifikacje, produktywność i motywacja pracowników, a także jakość i dostępność lokalnych poddostawców.

Łyżka dziegciu czyli niestabilność legislacyjna

Inwestorzy doceniają wyniki ekonomiczne Polski, jej różnorodność możliwości inwestycyjnych i stabilność gospodarki, ale zwracają uwagę na zwiększającą się niepewność otoczenia regulacyjnego.
Problemem ich zdaniem jest też poziom skomplikowania oraz sposób egzekwowania regulacji podatkowych, przy czym nie budzi ich większych zastrzeżeń sama wysokość obciążeń.
– Z wypowiedzi inwestorów niemieckich obecnych od wielu lat w Polsce wynika, że ważnym czynnikiem stabilizującym jest członkostwo w Unii Europejskiej. Poza tym ramy prawne są w wielu wypadkach zbliżone do tych obowiązujących w Niemczech, dzięki czemu inwestorzy zza Odry dobrze odnajdują się w naszym kraju. Zwracają jednak uwagę, że obecnie tempo wprowadzania zmian legislacyjnych może dezorientować. Ważna ich zdaniem jest też spójność komunikacji planowanych zmian, a to nie zawsze ma miejsce. – mówi Marcin Diakonowicz, Partner Deloitte, Lider German Desk w Polsce i Europie Środkowej.

OBEJRZYJ WIDEO:
Co drugi Polak planuje w tym roku wyjechać na wakacje

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zagraniczne firmy wciąż chcą inwestować w Polsce, choć niepokoi je niestabilność prawa - Strefa Biznesu

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński