Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłębie-Pogoń: Przeciwnika trzeba dobijać

Marcin Dworzyński
Jakub Bąk (z lewej) zanotował całkiem solidny debiut w meczu z Zagłębiem.
Jakub Bąk (z lewej) zanotował całkiem solidny debiut w meczu z Zagłębiem.
Końcowy gwizdek sędziego w Lubinie, a na tablicy świetlnej - 0:2. Rezultat w meczu z Zagłębiem bardzo dobry, a czy za nim kryje się równie dobra gra Portowców? Tak, ale nie można zapominać o niedociągnięciach.

Mówi się, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a lubinianie nie odrobili lekcji i Pogoni pozwolili na dużo. Wielokrotnie dawali się Portowcom zaskoczyć, a największym problemem w ich (nie)przygotowaniu był aspekt fizyczny - kluczowy dla naszych rozgrywek. Kto nie ma sił i brakuje mu lekkości - przegrywa, a podopieczni Pavla Hapala zaprezentowali się bardzo ociężale. Miło patrzyło się na Portowców, którzy na tle rywala prezentowali się świeżej. Obrazek, jakiego dawno nie obserwowaliśmy, bo przypomnijmy, że w poprzednim sezonie więcej, niż o sukcesach, mówiło się o oddychaniu "rękawami".

Jeżeli mamy coś Portowcom zarzucić, to fakt, że nie potrafili zmęczenia rywali wykorzystać. Dwie bramki padły w trzydziestu minutach gry, a kiedy rywal w końcówce meczu nie miał pomysłu na zdobycie bramki, coraz trudniej oddychając, Portowcy nie potrafili dobić przeciwnika. Zamiast szukać trzeciego trafienia, skupiali się na defensywie. Oczywiście, z jednej strony to mądra reakcja, bo liczą się punkty, ale szanując swoich kibiców, powinno dążyć się do kolejnych trafień. Raziła zwłaszcza asekurancka gra Bartosza Ławy, który w jednej z akcji będąc pod polem karnym rywala minął przeciwnika w odwrotnym kierunku niż powinien i... wycofał piłkę do Radosława Janukiewicza. Kosztem jednej akcji, zaoszczędzono około 20 sekund gry. Opłacalności takiego kroku, nie ma co analizować.

- Czuję się bardzo dobrze, to chyba widać na boisku - mówił po meczu kapitan Portowców. - Co prawda stuknęły już 34 lata, ale fizycznie wyglądam bardzo dobrze. Mam nadzieję, że pociągnę jeszcze grę Pogoni przez 2- 3 lata, bo piłka wciąż sprawia mi wielką przyjemność. Nie czuję się na tyle lat, ile mam w metryce.

Biorąc pod uwagę ostatnie występy Ławy, mamy nadzieję, że kapitan zmieni kurs i zacznie wreszcie ciągnąć zespół ku górze. Miłą odmianę oglądaliśmy na naszych skrzydłach. Coraz pewniej na boisku czuje się Takuya Murayama, który wraz z Takafumim Akahoshim z nutką fantazji, stwarzał zagrożenie na połowie rywala. Pochwalić należy Jakuba Bąka. Odmłodzenie jednego ze skrzydeł wychodzi zespołowi na dobre. Do tej pory Robert Kolendowicz i Adrian Budka przyzwyczaili nas do tego, że jak już się z piłką rozpędzili, to zatrzymywali dopiero przy końcowej linii niecelnie dośrodkowując.

Bąk udowodnił, że będąc w biegu, można skręcić w bok, "kręcąc" przy tym rywalami. To właśnie po jego szarży, Portowcy otrzymali rzut wolny, po którym padła bramka. Dobre słowo należy powiedzieć również o duecie środkowych obrońców. Nie tylko dlatego, że mecz skończyli na "zero z tyłu". Maciej Dąbrowski imponował odbiorami, a przede wszystkim bramką, którą zadedykował swojej czterotygodniowej córce Zuzi. Historia zatoczyła koło, bo w poprzednim sezonie, kiedy trafił w meczu z Widzewem, schował piłkę pod koszulkę. Teraz na boisku zaprezentowano kołyskę. Coraz pewniej radzi sobie Wojciech Golla. Nie możemy zapomnieć jednego poważnego błędu z początku spotkania, kiedy podał rywalowi pod nogi, ale później było już pewniej i lepiej.

- Mówiliśmy sobie z Maćkiem przed meczem, że musi być "zero z tyłu". Tak, jak kiedyś cieszyły asysty czy bramki, tak teraz cieszy czyste konto - mówił po meczu Golla

Mecz udowodnił także, że budżety nie grają. Pogoń, dysponująca połową tego, co Zagłębie, okazała się od rywali wyraźnie lepsza. W pierwszej jedenastce szczecińskiego zespołu pojawiło się jedno nowe nazwisko. Tymczasem tacy zawodnicy jak Aleksander Kwiek, Paweł Oleksy, Łukasz Piątek i Mi- łosz Przybecki, którzy dołączyli do Zagłębia przed tym sezonem, byliby wzmocnieniem większości drużyn w Ekstraklasie, a jednak w starciu z Pogonią nie pomogli.

Nie możemy jednak dać się ponieść fali optymizmu. W poprzednim sezonie, przez moment wszyscy uwierzyliśmy, że Pogoń może bić się z czołówką, a jednak przyszedł mecz z Legią Warszawa, która trzema bramkami brutalnie wygasiła entuzjazm. W tym sezonie z Wojskowymi spotykamy się już w drugiej kolejce. W najbliższą sobotę Legia zweryfikuje nasze możliwości. Dariusz Wdowczyk trener Pogoni, szykuje tajną broń - Abdula Mohameda Ouedragao.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński