Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zachodniopomorskie > Ministerstwo proponuje nowy system połowu dorsza

włod
Wędkarze, którzy mogą łowić dorsze przez okrągły rok, nie mogą się nadziwić, skąd ta wojna o rybę. - Powtarzam to do znudzenia, dorszy w Bałtyku jest pod dostatkiem. My nie mamy problemu ze złowieniem nawet 20 kg sztuki. Mniejszych ryb, tzw. bolków też jest w bród - zapewnia Mariusz Getka, mistrz Polski w wędkarstwie morskim. Na zdjęciu z dorszem o długości 94 cm!
Wędkarze, którzy mogą łowić dorsze przez okrągły rok, nie mogą się nadziwić, skąd ta wojna o rybę. - Powtarzam to do znudzenia, dorszy w Bałtyku jest pod dostatkiem. My nie mamy problemu ze złowieniem nawet 20 kg sztuki. Mniejszych ryb, tzw. bolków też jest w bród - zapewnia Mariusz Getka, mistrz Polski w wędkarstwie morskim. Na zdjęciu z dorszem o długości 94 cm!

Ministerstwo rolnictwa zaproponowało rybakom nowy system poławiania dorsza. Gdyby związkowcy przystali na propozycję, wtedy niezbędne będą działania przygotowujące flotę rybacką do dorszowej innowacji.

Według propozycji urzędników, flota dorszowa, do końca 2008 roku, miałaby być podzielona na tzw. trzy segmenty: jednostki całkowicie rezygnujące z połowów i przeznaczone do złomowania, deklarujące połowy w przyszłym roku oraz stojące w porcie.

Resort chce, by złomowaniu poddało się, co najmniej 30 proc. statków połowowych. Z kolei na połów dorsza popłynęłoby w 2009 roku 35 proc. obecnej floty połowowej. Rybacy z tych statków mieliby do dyspozycji cały przyszłoroczny limit dorsza. Pozostali armatorzy zostaliby w portach, oczywiście za stosowną rekompensatą. Jej wysokość oszacowano wstępnie od 70 do 200 tys. zł, w zależności od wielkości jednostki połowowej. System miałby obowiązywać przez trzy najbliższe lata, a więc wtedy, gdy musimy "spłacić" Brukseli przełowienie wątłusza w zeszłym roku.

Zaproponowano też rybakom, by jednostki łowiące wymieniały się, co roku ze stojącymi w portach, dobrowolny postój dorszowej jednostki nie mógłby trwać dłużej niż dwa lata, a armatorzy, którzy zrezygnowaliby z dorsza, mogliby poławiać inne gatunki ryb.

Rybacy do propozycji podchodzą z rezerwą, ale zapewniają, że przyjrzą się rozwiązaniom.

- Musimy poznać szczegóły, rozważyć za i przeciw i wtedy się do nich ustosunkujemy. Wydaje się jednak, że nie mamy wielkiego pola manewru - mówi Bogdan Waniewski, szef Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.

Nieco odmienne zdanie mają rybacy skupieni w Związku Rybaków Polskich i Ogólnopolskim Komitecie Protestacyjnym Rybaków.

- To propozycja do przemyślenia, ale tylko w sytuacji, gdyby dorsza w Bałtyku pływało jak na lekarstwo. A jak jest, każdy widzi? Ryby jest pod dostatkiem - przekonuje Jerzy Wysoczański, szef ZRP.

Rybacy muszą teraz radzić. Czasu mają niewiele, bo ministerstwo rolnictwa poprosiło o odpowiedź w ciągu siedmiu dni.

Według propozycji Brukseli, przyszłoroczny polski limit połowowy dorsza ma łącznie wynieść 11299 ton - 9391 ton na Bałtyku Wschodnim i 1908 ton na Bałtyku Zachodnim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński