Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytkowy pałac w Otoku popada w ruinę

Agnieszka Grabarska
- Pamiętam, że kiedyś ten pałac tętnił życiem. Kiedy była w nim szkoła rolnicza, mieszkańcy organizowali tu zabawy. Teraz strach bliżej podejść, bo cegły mogą spaść na głowę - ostrzega Bronisław Jaremko, sołtys Otoka.
- Pamiętam, że kiedyś ten pałac tętnił życiem. Kiedy była w nim szkoła rolnicza, mieszkańcy organizowali tu zabawy. Teraz strach bliżej podejść, bo cegły mogą spaść na głowę - ostrzega Bronisław Jaremko, sołtys Otoka.
Szokująca agonia - tak o jednym z najciekawszych zabytków na wybrzeżu mówią turyści i mieszkańcy powiatu. Od ponad dwudziestu lat pałac w Otoku pod Gryficami popada w ruinę.

Z neogotyckiej budowli został już tylko rozsypujący się ceglany szkielet. Urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. Od lat nie mogą zmusić zarządcy do ratowania zabytku.
W 1987 roku pałac trafił w prywatne ręce. Z aktu notarialnego wynika, że zabytkowy obiekt został przekazany w wieczyste użytkowanie przez Skarb Państwa. Dokument podpisał ówczesny naczelnik Miasta i Gminy Gryfice.

Wstyd na okolicę

- To był wyrok na nasz pałac - mówią mieszkańcy Otoka. Twierdzą, że przez błędne decyzje ówczesnych władz ginie najpiękniejszy w okolicy zabytek. Oburzenie miejscowych potwierdza wygląd budowli. Historyczna perełka ginie w gąszczu zdziczałego parku. Budynek nie ma już ani dachu, ani okien. Z wnętrza znikły drewniane schody, podłogi i bogato rzeźbione elementy sufitu. Ściany pomiędzy komnatami przewracają się jak domki z kart. Miejscowi twierdzą, że wstydzą się takiego widoku w swojej miejscowości.

Turyści, którzy odwiedzają Otok są w szoku.

- Nie mogę uwierzyć w to, co tutaj zobaczyłam. Ten, kto doprowadził taki zabytek do ruiny, powinien natychmiast ponieść konsekwencje - mówiła Anna Szarkowicz spod Łodzi.

W parku czyhają pułapki

Na tyłach ruin znajdują się cztery odkryte szamba, w których zalega deszczówka.

- W tych pięciu studzienkach może być nawet 100 tysięcy litrów wody. Największa ma głębokość około 4 metrów. Interweniowaliśmy w tej sprawie, bo boimy się, że kiedyś dojdzie tu do nieszczęścia - mówi z obawą Bronisław Jaremko, miejscowy sołtys.

Kolejnym zagrożeniem jest drzewo, które niebezpiecznie przechyliło się w stronę najbliższej posesji. Sprawa trafiła do prokuratury po bezskutecznych próbach nawiązania kontaktu z zarządcą pałacowej posesji. Według prawa, tylko on może starać się o wycinkę drzewa w tym miejscu.

Nieuchwytny właściciel

Okazuje się jednak, że wieczysty użytkownik pałacowej posesji od lat jest nieuchwytny. Burmistrz Gryfic twierdzi, że od kiedy sprawuje swoją funkcję, nie widział go na oczy.

- Korespondencja, którą wysyłaliśmy do tego pana, zawsze do nas wracała.
Wielokrotnie interweniowaliśmy o zabezpieczenie terenu i opłacenie zaległych podatków - mówi Andrzej Szczygieł.

Udało się nam ustalić, że jednym z adresów, pod który do zarządcy dotarła w końcu korespondencja, były Siedlice pod Policami. Próbowaliśmy odszukać Michała O. Numer telefonu, zarejestrowany na to nazwisko okazał się jednak głuchy.
W Internecie nie znaleźliśmy też żadnego namiaru na firmę syna Michała O. Mężczyzna kilka lat temu w pałacowej piwnicy miał prowadzić działalność gospodarczą.

Jak się jednak dowiedzieliśmy, sprawa ma szansę ruszyć z miejsca. Wojewódzki konserwator zabytków ma wydać decyzję nakazującą wykonanie prac zabezpieczających.

- Jeśli nie zostanie wykonana, sprawa może trafić do sądu grodzkiego - poinformowała Anna Musiał - Gąsiorowska z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Szczecinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński