- To jedno z bardziej niesamowitych zdarzeń ostatnich lat - mówi nadkomisarz Wiesław Ziemba z goleniowskiej policji. - Około północy do dyżurnego gryfickiej policji zgłosił się 22-letni Rober M. Mężczyzna przyszedł na policję z mamą i szwagrem. Był bardzo roztrzęsiony. Oświadczył policjantowi, że jechał samochodem drogą krajową nr 3 i w okolicach skrzyżowania z drogą na Szczecin Dąbie potrącił jadącego w tym samym kierunku rowerzystę. Powiedział że rowerzysta gwałtownie zjechał do środka jezdni w wyniku czego został potrącony. Kierujący stwierdził że widział we wstecznym lusterku jak inny samochód jadący za nim przejechał po rowerzyście i pojechał dalej.
Mężczyzna dokładnie opowiedział przebieg zdarzenia. Wynikało z niego, że po potrąceniu rowerzysty zjechał na pobocze i wtedy zauważył leżącego rowerzystę, a kilka metrów dalej rower.
- Robert M. stwierdził, że potrącony miał zakrwawioną twarz i nie dawał oznak życia - wyjaśnia dalej nadkomisarz Ziemba. - Mężczyzna nie miał przy sobie telefonu, w panice pojechał do Gryfic gdzie mieszka, a następnie zgłosił się na policję.
Alkomat nie wykazał w organizmie Roberta M. alkoholu. Samochód miał uszkodzony reflektor, wgniecenia błotnika i ubytki w lakierze. Widoczne były także włókna przypominające włosy lub sierść. Pojazd zabezpieczono do dalszych badań. Na wskazane miejsce wypadku udała się grupa dochodzeniowa.
- Dokładnie przeszukano rejon, nie ujawniono jednak żadnych śladów wypadku, żadnego roweru i rannego rowerzysty - opowiada rzecznik policji. - Na miejsce ściągnięto psa tropiącego jednak opady deszczu przeszkodziły w poszukiwaniach.
Policjanci sprawdzili izby przyjęć okolicznych szpitali. Po potrąconym nie było śladu. Następnego dnia funkcjonariusze wznowili poszukiwania z udziałem zgłaszającego. W odległości około 1,5 km od miejsca gdzie miał się zdarzyć wypadek znaleziono odłamki reflektora pojazdu, a kawałek dalej nieżywą sarnę.
- Włosy zabezpieczone z samochodu Roberta M. i sierść zabitej sarny poddano badaniom - dodaje nadkomisarz Ziemba. - Biegły z zakresu zwierzyny leśnej stwierdził że pochodzą od tego samego gatunku. W trakcie przesłuchania Robert M. oświadczył , że podczas podróży był zmęczony, było ciemno, najechał na coś i uważał że to człowiek. Był w silnym stresie.
Policjanci pobrali od mężczyzny krew na zawartość narkotyków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?