Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił bezdomnego i wielokrotnie próbował zabić ojca. Dostał tylko 20 lat więzienia. Skąd taki niski wyrok?

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
archiwum
Trudno sobie wyobrazić większe okrucieństwa, a mimo to Bartłomiej S. oskarżony o zabicie bezdomnego i wielokrotne próby uśmiercenia ojca został skazany jedynie na 20 lat więzienia. Sąd wydając wyrok miał jednak związane ręce.

36-letni Bartłomiej S. ze Szczecina, pochodzi z zamożnej rodziny. Mógł mieć wszystko, ale kochał pieniądze. Dużo, ale przede wszystkim szybko. Zaczął od oszustw, których na koncie ma dziesiątki (np. przy wynajmowaniu mieszkania kilku osobom jednocześnie). Gdy było mu mało, postanowił zabić własnego ojca, Krzysztofa S. Do jedzenia dodawał trutkę na szczury i owoce cisu. Gdy to nie pomogło, wynajął bandytę, Patryka Sz., który zaatakował ojca siekierą na jednym z osiedli w Szczecinie.

Mężczyzna przeżył i trafił do szpitala. Wtedy syn opracował plan dobicia ojca. Razem ze wspólnikiem wywołali alarmy bombowe w szpitalu, by korzystając z zamieszania dobić tatę na szpitalnym łóżku. Ale i to nie przyniosło zamierzonego efektu.

Bartłomiej S. nie wiedział jeszcze wtedy, że policjanci dyskretnie go obserwują, bo mieli podejrzenie, że to on stoi za koszmarem ojca. Kilka dni po zatrzymaniu, Bartłomiej S. poszedł na współpracę z prokuraturą. Opowiedział ze szczegółami, dlaczego i w jaki sposób chciał zabić ojca. Być może ruszyły go wyrzuty sumienia, a może to efekt sprytu, bo nie tylko ujawnił wspólników, ale opowiedział o zabójstwie Pawła G, bezdomnego na Wyspie Puckiej, o czym do tej pory ani policja, ani prokuratura nie wiedziały.

Oskarżony postanowił go zabić, bo bał się, że G. opowie policji, że był wykorzystywany do oszust kredytowych. Najpierw truł go nasionami cisu razem ze wspólnikiem, Pawłem Ł. Ale bezdomnemu nie smakowały takie kanapki. W końcu Bartłomiej S. skrępował nieprzytomnego mężczyznę, na głowę nałożył mu worek foliowy i porzucił na trzy dni na działce na Wyspie Puckiej. Bezdomny udusił się. S. najpierw zwłoki ukrył w wersalce, potem pod podłogą w altanie.

Policjanci odkryli ciało w miejscu wskazanym przez oskarżonego.

Taki "układ" z prokuraturą spowodował, że Bartłomiej S, mógł liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary, choć formalnie groziło mu dożywocie. Dlatego prokurator w mowie końcowej zażądał dla niego 16 lat więzienia. Ostatecznie sąd skazał go na 20 lat (odpowiadał jeszcze w tym procesie za oszustwa).

- Oskarżony przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów w tej sprawie. Poszedł także na współpracę z organami ścigania i ujawnił wszystkie te przestępstwa, zanim organy ścigania się jeszcze o nich dowiedziały. Ma to bardzo istotne znaczenie przy wymiarze kary. Zachował się sprytnie i sam zawiadomił w styczniu 2020 r. o wszystkich przestępstwach policję, przy okazji ujawniając wspólników - uzasadnia sędzia Józef Grocholski z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Prokurator dla wspólników chciał dożywocia. Paweł Ł. za pomoc w truciu bezdomnego dostał 17 lat więzienia, a Patryk Sz. za usiłowanie zabójstwa ojca Bartłomieja S. i wywołanie fałszywych alarmów bombowych - 16 lat.

Prokuratura nie wyklucza apelacji.

- Nie może być tak, że wspólnicy poniosą wyższą karę, niż prowodyr i główny sprawca - tłumaczy sędzia Józef Grocholski.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński