Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabawki dla dzieci to tykająca bomba

Agnieszka Świderska
Jednorożce i żaby z niedozwoloną i niebezpieczną dla zdrowia zawartością ftalanów, pchacze i grzechotki z małymi elementami, które dziecko łatwo może oderwać i połknąć, zniknęły już ze sklepów. Mogą wciąż jednak znajdować się w dziecięcych pokojach
Jednorożce i żaby z niedozwoloną i niebezpieczną dla zdrowia zawartością ftalanów, pchacze i grzechotki z małymi elementami, które dziecko łatwo może oderwać i połknąć, zniknęły już ze sklepów. Mogą wciąż jednak znajdować się w dziecięcych pokojach archiwum WIIH
Importerzy sprowadzają z Chin toksyczne zabawki z niebezpieczną zawartością ftalonów. Inspektorzy handlowi ostrzegają: nawet pluszaki mogą być niebezpieczne dla dziecka.

Kupujesz dziecku zabawkę na święta? Upewnij się, czy nie kupujesz mu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Z raportu Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Poznaniu wynika, że nie wszystkie zabawki oferowane do sprzedaży są bezpieczne dla dzieci. A najbardziej narażeni są najmłodsi do 3 roku życia.

- Małe dzieci mają zwyczaj wkładania przedmiotów do buzi i dlatego zabawki przeznaczone dla tej kategorii wiekowej nie powinny zawierać małych elementów, aby uniknąć uduszenia lub udławienia się dziecka - mówi Krystyna Piosik, naczelnik wydziału prawno-organizacyjnego w Wojewódzkim Inspektoracie Inspekcji Handlowej.

Problem w tym, że nie zawsze są tak skonstruowane. Inspektorzy zakazali sprzedaży m.in. zająca z dzwonkiem wyprodukowanego przez firmę z Częstochowy. Powód? Zbyt łatwo było oderwać dzwonek, który mieścił się w cylindrze do badania małych części. Niebezpieczny okazał się również chiński jeżdżący delfinek z piłeczką (zabawki dla dzieci poniżej 3 lat nie powinny zawierać piłeczek) oraz chińskie zabawki-pchacze. Po kontrolach ze sklepowych półek i z hurtowni zniknęły też grzechotki, które zbyt łatwo było rozerwać, oraz pluszaki, z których zbyt łatwo było wyjąć oko czy oderwać plastikowy nos.

Producenci próbują się asekurować oznakowaniami, że zabawki nie są przeznaczone dla dzieci do lat 3. Nie chodzi im jednak o bezpieczeństwo dzieci, ale o ominięcie rygorów, którym podlegają te zabawki.

- Zabawki na kołach, zabawki do pociągania i popychania czy zabawki wspomagające naukę chodzenia przeznaczone są wyłącznie dla dzieci do lat trzech - mówi Krystyna Piosik. - Nikt też nie uwierzy w to, że grzechotka to zabawka dla pięciolatka.

A małe elementy, które zbyt łatwo oderwać do zabawki, to nie jedyne niebezpieczeństwo, które w nich tkwi. Jeszcze groźniejsze, bo niewidoczne, są ftalany, toksyczne substancje chemiczne używane do zmiękczania gumowych zabawek. W dużych ilościach mogą powodować wady rozwojowe i zaburzenia hormonalne u dzieci. Mogą też wykazywać działania rakotwórcze. Przemieszczają się bardzo łatwo, przechodząc z przedmiotów na ręce i meble. Mogą wnikać nawet do kurzu. Dlatego, że są niebezpieczne, ich dozwolona zawartość nie może przekraczać 0,1 procenta masy zabawki. Ta norma rzadko kiedy jest przestrzegana w Chinach, skąd pochodzi najwięcej toksycznych zabawek.

Najniebezpieczniejszą zabawką, która trafiła w tym roku w ręce poznańskich inspektorów, okazała się gumowa różowa żaba, w której zawartość ftalanów wyniosła aż 26 procent. Były też w jednorożcu - 9,7 procent i w jednej z zielonych żabek - 23,6 procent.

Ftalanów na pierwszy rzut oka nie widać, ale widać za to inne rzeczy, np. znak CE, który oznacza, że zabawka spełnia europejskie wymagania bezpieczeństwa użytkowania.

- Wybierając zabawki, pamiętajmy, aby zwrócić uwagę, kto i gdzie je wyprodukował. Jeśli nie ma oznakowania CE, nie ma informacji o producencie lub importerze, nie kupujmy - ostrzegają inspektorzy.

Jak wygląda rzeczywistość? Na targowisku na Dolnej Wildzie w Poznaniu gumowe i plastikowe zabawki sprzedaje się z kartonowych pudeł. Bez znaku CE, bez nazwy producenta czy importera. Można tylko domyślać się ich chińskiego pochodzenia.

W sklepach jest wszystko, ale nie wszystkich to interesuje.

- Ludzie kompletnie nie zwracają uwagi na certyfikaty. Odkąd pracuję, zapytała mnie o to może jedna osoba - mówi Agnieszka Makowska, sprzedawczyni w Toy’s „R” Us. - Klienci biorą jednak pod uwagę to, dla jakiego dziecka przeznaczona jest zabawka, oraz czy nie zawiera niebezpiecznych elementów, którymi pociecha mogłaby się zakrztusić.

Są tacy, których interesuje wyłącznie... marka.

- Kupując, raczej nie zwracam uwagi na to, czy zabawka posiada certyfikat. Według mnie najważniejsza jest jej trwałość i renoma produkującej ją firmy. Nie musiałam też nigdy patrzeć na małe elementy, ponieważ one nigdy nie interesowały mojego syna - mówi jedna z klientek.

Współpraca: M. Woźniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zabawki dla dzieci to tykająca bomba - Głos Wielkopolski

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński