Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za ten wypadek aresztu nie będzie

Agnieszka Tarczykowska, Mariusz Parkitny, 9 maja 2006 r.
Krzysztof M., który kilka dni temu wjechał w grupę ludzi i zabił młodą kobietę nie trafi do aresztu. Na proces będzie czekał w domu.

Tymczasowego aresztowania chciały policja i prokuratura. Sąd w Goleniowie zdecydował, że chłopak pozostanie na wolności. Nie wiadomo jak sąd uzasadniał swoją decyzję. Posiedzenie było niejawne. Prezes goleniowskiego sądu nie chciał rozmawiać na ten temat.

- Sąd nie jest gospodarzem sprawy, a akta przekazaliśmy do goleniowskiej prokuratury - usłyszeliśmy od sędziego Pawła Balcerowicza, prezesa Sądu Rejonowego w Goleniowie.

Nawet się nie zorientowali

Do tragedii doszło 1 maja w Rurce pod Goleniowem. Krzysztof M. wjechał w grupę stojących na parkingu osób. Według świadków, kierowca opla jechał tak szybko, że stojący przy aucie nie byli w stanie zorientować się, że mogą zostać potrąceni. Na miejscu zginęła 23-letnia kobieta. Kilka osób trafiło do szpitala.

Policja i prokuratura są zdziwione decyzją sadu.

- Wnioskowaliśmy o areszt, bo w sprawach wypadków, w których są ofiary zawsze występujemy o zastosowanie tymczasowego aresztu i zazwyczaj jest on stosowany. Z prostej przyczyny, otóż ułatwia to później prowadzenie postępowania w sprawie, bo podejrzany jest odizolowany, a więc nie przeszkadza i nie mataczy oraz nie ma możliwości uciec - mówi nadkomisarz Wiesław Ziemba, oficer prasowy goleniowskiej policji.

- My też nie wiemy, dlaczego sąd tak postanowił i dlatego składamy zażalenie w sądzie okręgowym. Jeszcze w tym tygodniu zostanie przesłane do Szczecina - dodaje prok. Beata Belcarska, szefowa goleniowskiej prokuratury.

Sąd jest niezawisły

Decyzja sądu nie dziwi Janusza Popiela, szefa Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Wypadków i Kolizji Drogowych. Jego zdaniem areszty w sprawach o śmiertelne potrącenia przez trzeźwych kierowców należą do rzadkości.

- Oczywiście zawsze jest tak, że na początku opinia publiczna domaga się najdotkliwszego środka przymusu. Ale potem te emocje cichną i wraca rozsądek. W takich przypadkach najczęściej zapadają wyroki w zawieszeniu, a więc areszt mija się z celem, chyba że podejrzany mataczy - mówi. - Oczywiście sytuacja zmienia się diametralnie, gdy sprawca wypadku jest pijany. Moim zdaniem tu areszty powinny być obligatoryjne.

To nie kara!

Także mec. Włodzimierz Łyczywek uważa, że areszt powinien być stosowany bardzo odpowiedzialnie. Zwraca uwagę, że w wypadkach drogowych najważniejszym dowodem są najczęściej opinie biegłych, które mogą być sprzeczne z zeznaniami świadków.

- Areszt to nie kara! Oczywiście populistom łatwo krzyczeć o złych sądach. Ale stosowany musi być tylko wtedy, gdy podejrzany może utrudniać poznanie prawdy, nakłania innych do fałszywych zeznań, czy mataczy - wyjaśnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński