Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za mało argumentów za likwidacją

Monika Stefanek
Część rodziców, którzy przyszli na posiedzenie komisji ds. edukacji i kultury narzekała, że argumenty miasta za likwidacją lub połączeniem placówek mogła poznać dopiero podczas obrad. - To uniemożliwia sensowną dyskusję, a przecież to nie są żadne tajne informacje - mówił jeden z rodziców.
Część rodziców, którzy przyszli na posiedzenie komisji ds. edukacji i kultury narzekała, że argumenty miasta za likwidacją lub połączeniem placówek mogła poznać dopiero podczas obrad. - To uniemożliwia sensowną dyskusję, a przecież to nie są żadne tajne informacje - mówił jeden z rodziców. Marcin Bielecki
W Szczecinie nie ma miejsca na małe szkoły, bo są za drogie. Uczniów z trudnościami miasto chce przenieść do dużych molochów.

To budzi sprzeciw zarówno rodziców, jak i pedagogów.

Wiele emocji wzbudziło wczorajsze posiedzenie Komisji ds. Edukacji i Kultury Rady Miasta. Rozmawiano o planowanej restrukturyzacji szkół podstawowych i gimnazjów.

Argumentami wydziału oświaty za likwidacją lub połączeniem niektórych placówek są głównie: spadek liczby uczniów, zbyt wysokie koszty utrzymania małych placówek, a także potrzeba rozdzielenia podstawówek od gimnazjów mieszczących się w jednym budynku.

Wolą zespoły szkół

Nasz komentarz

Monika Stefanek
- Trudno nie odnieść wrażenia, że to nie uczeń ani jego dobro stały się dla urzędników wyznacznikiem proponowanych zmian. Skoro w szkołach jest mniej uczniów, to należy ich stłoczyć w wielkich placówkach. Nie ważne, czy tak jest rzeczywiście lepiej, grunt że taniej. Urzędnicy chcą zamknąć nawet te szkoły, które nie mają problemów z naborem i osiągają dobre wyniki w nauczaniu. Propozycja wyszła spod jednego noża i została dostosowana głównie do dzieci zdolnych, śmiałych i przebojowych. Urzędnicy najwyraźniej zapomnieli, że obowiązkiem oświaty jest zapewnienie równych szans wszystkim uczniom, nie tylko tym najzdolniejszym i zdrowym. Propozycję miasta już znamy. Teraz wszystko w rękach radnych. Mam nadzieję, że rozumieją oni, iż chłodny rachunek ekonomiczny wkrótce może odbić się szczecińskiej oświacie czkawką.

- Nie stać nas na utrzymywanie w jednym budynku dwóch dyrektorów, dwóch sekretariatów, księgowych, podwójnej administracji - mówiła Elżbieta Masojć, zastępca prezydenta miasta.

Zdaniem rodziców, podobne skutki jak przenoszenie szkół czy ich łączenie, przyniesie utworzenie zespołu szkół.

- To też jeden organizm, administracja, dyrektor - argumentował Jerzy Adamiec, reprezentujący SP 36, która ma być połączona z SP 68 i przeniesiona na Zakole. - Poza tym, wciąż nie ma danych, jakie oszczędności przyniesie przenoszenie szkół.

Jak w chińskiej szkole

Rodzice oraz nauczyciele odpierali też argumenty o mniejszej liczbie uczniów w niektórych szkołach.

- To, że zmniejsza nam się liczba dzieci, to zasługa informacji, że szkoła będzie likwidowana - przekonywała Krystyna May, dyrektor Gimnazjum nr 25, które ma być zlikwidowane, a uczniowie przeniesieni całymi klasami do Gimnazjum nr 22. - Nieprawdą jest, że przeniesienie w grupie powoduje mniejszy stres. Pamiętajmy, że są też dzieci o mniejszych możliwościach intelektualnych, które do dobrych szkół ani dużych placówek się nie nadają. Szkoły nie mogą być jednorodne. Chyba, że chcemy zrealizować model chińskiej szkoły!

Przenoszenie całych klas nie wszędzie może się udać. Jeśli przy zmianie szkoły, część dzieci spoza rejonu wróci do niego, to możliwe, że klasy będą rozbijane.

Duża nie dla wszystkich dobra

Miasto chce zlikwidować małe placówki, ponieważ musi do nich dokładać znacznie więcej niż do dużych szkół. Poprzez połączenie lub likwidację niektóre szkoły liczyć będą tysiąc i więcej uczniów.

- Duża szkoła nie jest przyjazna dzieciom z trudnościami - apelowali rodzice. - Nie każde dziecko jest zdolne i przebojowe.

Według danych wydziału oświaty, roczne utrzymanie ucznia, np. z SP 21 na Głębokim, kosztuje rocznie ponad 6 tysięcy zł. Średnia w mieście to ok. 4 tys. zł. W szkole tej, obok uczniów zdrowych, uczą się niepełnosprawni. Miasto chce przenieść ich do SP 45 na ul. Benesza.

- Podmiotem oświaty jest dziecko, a nie pieniądz - przypominała Agnieszka Przybylska, matka ucznia, który uczęszcza do SP 21. - Jeśli dzieci niepełnosprawne trafią do szkoły specjalnej, to ich utrzymanie rocznie wyniesie ponad 11 tysięcy zł. Więc gdzie tu są oszczędności? Dla porównania dodam, że utrzymanie jednego zdeprawowanego człowieka w poprawczaku kosztuje 6 tys. zł miesięcznie.

Ile kosztują zmiany?

Dużo emocji wywołała planowana likwidacja SP 49 przy ul. Skalistej w Podjuchach. Według urzędników w obwodzie szkoły zameldowanych jest zbyt mało uczniów. Po likwidacji placówki mieliby oni trafić do SP nr 12 oraz SP 24.

- Podjuchy są dzielnicą rozwojową. TBS buduje tu około 600 mieszkań, które najdalej za 2 lata zostaną zasiedlone - mówili rodzice. - Po co budować nową szkołę w Żydowcach, które liczą około 2 tys. mieszkańców, głównie starych, a naszą likwidować?

Przedstawiciele Wydziału Oświaty nie przedstawili wczoraj analizy finansowej proponowanych zmian.

- Temu poświęcone będzie odrębne posiedzenie komisji - zapowiedział Paweł Bartnik, przewodniczący komisji ds. edukacji i kultury. - Wtedy też ustosunkujemy się do proponowanych zmian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński