Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za "grubasa" się nie obrażam

Rozmawiała Joanna Krężelewska
Radek Koleśnik
Rozmowa z Ryszardem Kaliszem, politykiem lewicy.

Kim jest

Kim jest

Ryszard Kalisz urodził się w 1957 roku w Warszawie. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1993-1996 pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego Trybunału Stanu. Przez trzy lata był sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta. W 2000 roku kierował kampanią prezydencką Aleksandra Kwaśniewskiego. Poseł IV i V kadencji sejmu, z ramienia SLD.

- Dlaczego nie prowadzi pan internetowego dziennika? Blog jest dla polityka popularnym narzędziem do kontaktu ze społeczeństwem.
- Jako jeden z pierwszych polityków dostałem z Onetu propozycję prowadzenia bloga, ale odmówiłem, bo mam potrzebę intymności. Polityk nie może pisać o tym, czy rano wstał lewą, czy prawą nogą. Z zasady nie pokazuję mojego domu. Chociaż i to nie zawsze mi się udaje. Ostatnio jakiś paparazzi wlazł na drzewo i sfotografował mnie, jak w krótkich spodenkach robiłem coś w ogrodzie.

- Zasłynął pan między innymi swoim wystąpieniem jako pełnomocnik Szymona Majewskiego w pozwie przeciw Giertychowi. Czy w konflikcie Majewskiego z Hojarską też trzyma pan stronę satyryka?
- Posłanka Hojarska zachowała się jak osoba, która w ogóle nie ma poczucia humoru.

- A pan ma?
- Umiem się z siebie śmiać. Zresztą, może pani sobie wyobrazić Ryszarda Kalisza chudego? Pewnie nie. Więc jeśli ktoś na ten temat żartuje, ja się nie obrażam. Wielu ludzi się ze mnie już nabijało, Szymon Majewski też.

- Gdzie jest granica żartu, której satyryk nie może przekroczyć?
- Myślę, że to zależy od stopnia wrażliwości. Żart nie może być naruszeniem dóbr osobistych, takich rzeczy, jak cześć, dobre imię czy intymność. Problem polega na tym, że my w Polsce mamy dużo ludzi zamkniętych w sobie, którzy postrzegają świat jako coś złego, niedobrego, co ich atakuje.

- Chyba poseł LPR Bosak zaczął się otwierać, szczególnie w tańcu...
- Tak. Było mi bardzo miło, kiedy zadzwonił i poprosił, żebym skomentował jego udział w "Tańcu z gwiazdami".

- I powiedział pan, że robi to, co ludzie w jego wieku robić powinni, czyli tańczy...
- Bo właśnie tak jest. Dla mnie w ogóle dziwne było to, że młody człowiek jest endekiem. To jest kompletnie niezgodne z moim widzeniem świata. Ale im dłużej go znam, tym lepsze robi wrażenie. Uważam, że jest inteligentnym człowiekiem, że już się powoli odcina od skrajności. Pochwaliłem go za start w programie, a potem razem wystąpiliśmy na wyścigach samochodowych.

- A czy pan skorzystałby z propozycji wzięcia udziału w "Tańcu z gwiazdami"?
- Ja? Ja jestem za gruby.

- To co pan robi, żeby odreagować polityczny stres?
- Tysiące rzeczy. Gram w tenisa, czytam książki, jestem bardzo towarzyski, ale lubię też spędzać czas na refleksji, samotnie. Refleksuję się w domu pod Warszawą (śmiech). Lubię jeździć na szybkich motorach. Jak byłem ministrem, to jeździłem wokół Zalewu Zegrzyńskiego. To było fenomenalne, bo miałem kask i nikt nie wiedział, że to ja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński