Droga z Anglii do Szczecina zajęła mu dwa tygodnie. Rower pożyczył od sąsiada. Jechał razem z bratem. Dzisiaj przyjaciele powitali ich na Jasnych Błoniach.
- Jestem szczęśliwy. Obawiałem się, że może nie starczy mi sił. Ale udało się i czuję się silniejszy. Mam nadzieję, że ostatecznie pokonam chorobę - mówił po przejechaniu symbolicznej mety.
Na co dzień mieszka w Anglii. Planuje kolejne podróże. Na badania kontrole do Szczecina będzie przyjeżdżał co trzy miesiące. Na kolejne wybiera się samochodem. Na razie roweru ma dość.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?