Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z huraganem Nadia w Zachodniopomorskiem mieliśmy sporo szczęścia, choć i też trochę pecha

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Rozmowa z Krzysztofem Ściborem z Biura Prognoz Pogody Calvus.

Dziś ta cisza za oknem, po weekendowej wichurze, aż dudni w uszach. Skąd ten olbrzymi huragan nad Szczecinem i regionem?
- To przez niż. Ten niż był bardzo głęboki, a jego centrum miało miejsce w Skandynawii. Z drugiej strony, w okolicach Hiszpanii pojawiło się bardzo wysokie ciśnienie. Więc ten niż był blokowany przez wyż i na niewielkiej przestrzeni (z punktu widzenia ciśnienia oczywiście), czyli od Francji do Polski, ten niesamowity układ baryczny spowodował wichury. Bo przyczyną wichur są duże różnice ciśnienia atmosferycznego. W tym wypadku różnica wynosiła aż 80hPa. To spowodowało wiatr huraganowy, który jest klasyfikowany w skali Beauforta jako 12, czyli wiatr wiał z prędkością 120 kilometrów na godzinę.

I do tego był silny.
- Niebywale. Wywierał on nacisk aż 140 kg na m2. Czyli jeśli na przykład tablica reklamowa miała dwa metry kwadratowe, to nacisk na nią wynosił 280 kg. Ale i tak mieliśmy na Pomorzu Zachodnim szczęście.

Dlaczego?
- Bo to był huragan, który wiał z zachodu. Gdyby wiał z północy, to spowodowałby trzy razy większą cofkę. Zalałoby plaże, zalało miasta przybrzeżne. Co prawda, ten wiatr w niedzielę wiał z północnego-zachodu, ale nie miał już takiej siły. Nie odczuliśmy więc go na brzegu morza.

Kiedy u nas było najniebezpieczniej?
- Też właściwie mieliśmy szczęście, bo najsilniejszy wiatr wiał w naszym regionie między godziną 23 a 3 nad ranem w nocy z 29 na 30 stycznia. Rano już było spokojniej. Ale i tak ten huragan spowodował spustoszenia. Przecież wyrywał drzewa z korzeniami, zrywał dachy, linie energetyczne. Jeśli wieje taki huragan to zawsze zagraża to życiu ludzi.

Często spotyka się w naszym regionie takie silne wiatry?
- Przyznam, że od 35 lat zajmuję się meteorologią i z takim wiatrem spotkałem się po raz drugi. Pierwszy raz to było na początku lat 90-tych. Wtedy też u nas wiało z prędkością ponad 120 kilometrów na godzinę. Z kolei ten weekendowy huragan był silny na lądzie. Wiało z prędkością 120 kilometrów na godzinę, ale z prognoz wynikało, że na otwartym morzu, na Bałtyku wiało z prędkością 166 kilometrów na godzinę. Niestety, to tylko prognozy, a nie twarde dane, bo na pełnym morzu nie ma jak zmierzyć prędkości wiatru.

Czy zaskoczyła Pana ta wichura?
- I tak i nie. W naszej szerokości geograficznej raczej rzadko spotyka się takie zjawisko (chodzi o różnicę i to tak dużą w ciśnieniu). Bo na 35 lat, kiedy zajmuję się meteorologią, to nie jest dużo. Pierwszy raz spotkałem się z takimi wartościami na Bałtyku. Zwykle tak silny wiatr na nizinach nie występuje. Można go prędzej obserwować w górach.

Niektórzy o tym weekendowym huraganie mówili orkan, tajfun. To co to w ogóle było?
- (śmiech) To był huragan. Nazwany został Nadia. A tajfun, orkan i huragan to właściwie to samo zjawisko, tylko gdzie indziej występujące. O huraganie mówimy wtedy, kiedy wiatr wieje z prędkością około 120 kilometrów na godzinę na Oceanie Atlantyckim. Jeśli chodzi o Europę to właśnie to co się dzieje na Atlantyku ma na nas wpływ. O orkanie natomiast mówi się, że to wiatr, który wieje z taka sama prędkością, ale na Oceanie Spokojnym, a o tajfunie, kiedy na Oceanie Indyjskim.

Czy częściej grożą nam takie huragany?
- Może huragany to nie, ale zawsze na wybrzeżu występuję porywisty wiatr. To jest właśnie to zjawisko meteorologiczne, które charakteryzuje wybrzeże. Nam nie grożą tak jak w centralnej Polsce silne burze czy gradobicia, czy nawet trąby powietrzne. Nam zagrażają silne wiatry.

A występowanie takiego silnego wiatru to skutek zmian klimatycznych?
- Powiem tak, jeśli jakieś zjawisko pogodowe wystąpiło na danej szerokości geograficznej raz, to oznacza, że może się pojawić kolejny. Ale nie wiązałbym tego aż tak bezpośrednio i szczegółowo ze zmianami klimatycznymi. Przypominam, że na początku lat 90-tych też mieliśmy na Pomorzu Zachodnim huragan. Z kolei zwracam też uwagę, że zjawisko takiego a nie innego układu barycznego (różnicy ciśnień) zdarza się bardzo rzadko. W tym wypadku mieliśmy pecha.

A gdzie ten huragan był najbardziej "szalony"?
- Oczywiście u nas. Od Świnoujścia, Nowogardu, Kamienia Pomorskiego, Gryfic, Łobza, Świdwina, Białogardu aż do Koszalina, Władysławowa i Helu. Ale już na przykład w Wolinie, nie był tak groźny. Możemy mówić, że właśnie w tych rejonach mieliśmy do czynienia z huraganem. W głębi lądu ten wiatr już nie był tak groźny, wiało, ale nie z siłą huraganu. Tam po prostu wiał bardzo silny wiatr.

Czy w najbliższych dniach grozi nam huragan, albo silny wiatr?
- Huragan już nie, ale pod koniec tygodnia możemy się spodziewać wiatru, który w naszym regionie będzie wiał z prędkością 60 kilometrów na godzinę. Za to od jutra zrobi się zima. Mogą pojawić się opady śniegu. W okolicach Szczecina, raczej deszczu ze śniegiem, bo temperatura będzie raczej na plusie - od 1 do 4 stopni Celsjusza, a w nocy zaledwie 0 stopni C.

Od jutra będziemy mieli luty. Jaki będzie?
- Z prognoz wynika, że będzie cieplejszy niż zazwyczaj. Ale też, że będzie mory, czyli raczej grozi nam plucha. Za to marzec ma być też cieplejszy, ale suchy. Idzie wiosna.

ZOBACZ TEŻ:

Gdzie w regionie zachodniopomorskim zabraknie energii elektrycznej? Sprawdźcie listę planowane wyłączenia prądu na wtorek 01.02.2022.

Planowane wyłączenia prądu w Zachodniopomorskiem [wtorek 1 lutego]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński