Z historii regionu. MiG-iem na Bornholm, czyli brawurowa ucieczka z Zegrza Pomorskiego
Historie mało znane. MiG-iem na Bornholm, czyli brawurowa ucieczka z Zegrza Pomorskiego
Robiło się coraz groźniej. Lampka paliwa świeciła się już od dłuższego czasu, pilot leciał na oparach. Jedyne wyjście: trzeba spróbować usiąść na trawie wzdłuż pasa. Gościniak wciągnął podwozie i zaczął podchodzić do lądowania na brzuchu. Zszedł nisko nad pas, ale wtedy miejsce, gdzie miał siadać zasłonił mu jakiś dom. Szybko go przeskoczył i dał nura na trawę. - Uderzenie było takie, że poczułem każdy nerw w ciele, a potem jeszcze wyrżnąłem nosem w celownik. Moja prędkość przyziemienia wynosiła jakieś 240 km/h, toteż odbijałem się po tej trawie dobre pół kilometra, zanim się wszystko uspokoiło. A kurzu ile narobiłem, słup miał ze 20 m wysokości. Zaraz potem przyjechała policji– relacjonował trzy tygodnie później w radiowym programie.
Czytaj dalej na kolejnej stronie