Z historii regionu. MiG-iem na Bornholm, czyli brawurowa ucieczka z Zegrza Pomorskiego
Historie mało znane. MiG-iem na Bornholm, czyli brawurowa ucieczka z Zegrza Pomorskiego
Wystartował ponownie i wzniósł się na wysokość 6 tys. m. Dowódca wydał polecenie, aby Gościniak pozostał w tyle i zajął pozycję wyjściową do ataku. Polski pilot opowiadał, że leciał niżej od swego dowódcy, dzięki czemu starszy rangą lotnik nie mógł go widzieć, i kiedy ten skręcił w lewo, Gościniak odbił w prawo. Nabrał prędkości, która wyniosła 960 km/h. Zanurkował, obniżając się z ponad 6 tys. m do 100 m nad ziemią. - Wiedziałem, że jedyną szansą na uniknięcie artylerii przeciwlotniczej – a tam siedzieli Rosjanie, nie nasi – będzie trzymać się nisko i cisnąć ile wlezie z silnika – mówił pilot uciekinier. Trzymał się blisko gruntu, omijał drzewa i domy. Pierwszym punktem orientacyjnym był Koszalin. Gdy Gościniak zobaczył morze, obrał kurs na Bornholm.
Czytaj dalej na kolejnej stronie