Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Błękitnych do sądu

Grzegorz Drążek, 16 stycznia 2004 r.
Mirosław D. stanie przed sądem za popełnienie wykroczenia karno-skarbowego.

Tak uważa urząd skarbowy w Stargardzie, który skierował do stargardzkiego sądu rejonowego akt oskarżenia przeciwko Mirosławowi D., wicestaroście powiatu stargardzkiego, a jednocześnie prezesowi Klubu Sportowego Błękitni i przewodniczącemu Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Stargardzie.

Urząd skarbowy skierował sprawę do sądu, bo uważa, że prezes Błękitnych w okresie kilku miesięcy 2002 roku i przez połowę 2003 roku nie odprowadzał podatku dochodowego od zawieranych przez klub umów. Skarb Państwa miał przez to stracić 33 tysiące złotych.

Pierwsza rozprawa w sądzie ma odbyć się pod koniec lutego bieżącego roku. Wicestarosta nie przyznaje się do winy i zamierza udowodnić to w sądzie.

Długi klubu

O bałaganie finansowym w Błękitnych "Głos" pisał już wielokrotnie. To właśnie o pieniądze od dawna spierają się piłkarze. Zaległości w płaceniu pensji spowodowały, że zawodnicy odmówili wyjazdu na ostatni mecz rundy jesiennej II ligi. Spotkała ich za to surowa kara, ponieważ prezes Mirosław D. rozwiązał z nimi umowy.

W ubiegłym roku stargardzki klub nie potrafił rozliczyć się z dotacji, którą otrzymał z Miasta. We wcześniejszej rozmowie z "Głosem" Ryszard Wierzbicki, naczelnik urzędu skarbowego w Stargardzie stwierdził, że dług Błękitnych tylko wobec jego instytucji wynosi około 200 tysięcy złotych.

Urząd skarbowy zajął klubowe konto, stadion, nieruchomości, tereny. Nie mógł jednak ściągnąć pieniędzy, ponieważ klubowe konto świeciło pustkami. Teraz, za niepłacenie podatku dochodowego, sprawa przeciwko prezesowi trafiła do sądu.

- Pieniądze, od których miał być zapłacony podatek, nie zostały w ogóle wypłacone - tłumaczy Mirosław D. - Dlaczego więc mamy odprowadzać za nie podatek? Problem polega na tym, że klubowy księgowy wykazał się nadgorliwością i każdego miesiąca przesyłał do urzędu skarbowego deklaracje, w których wpisane zostały te pieniądze, które wcale nie zostały wypłacone. Urząd skarbowy miał wpisane te pieniądze, a co za tym idzie zaczął ubiegać się o podatek. My musimy teraz udowodnić, że żadnych pieniędzy nie wypłaciliśmy i zrobimy to. Będziemy domagać się kontroli urzędu skarbowego, która stwierdzi, że pieniądze nie były wypłacone.

Nie pierwsze zamieszanie

Niebawem okaże się, czy sąd da wiarę tłumaczeniu wicestarosty. Urząd skarbowy w Stargardzie chyba w to nie wierzy. Nie wierzy w to także cześć stargardzkich polityków, która nie chce jednak wypowiadać się z nazwiska. Zdaniem niektórych, w Błękitnych od dawna był bałagan finansowy i nie dziwi fakt, że skarbówka odkryła zaległości.

Nad głową Mirosława D. od dawna gromadziły się czarne chmury. Jego nazwisko pojawiało się przy okazji zakończonej w ubiegłym roku "afery krzesełkowej". Jeden z oskarżonych w tamtej sprawie wycofał jednak zeznania pogrążające szefa SLD w Stargardzie.

Wcześniej mówił, że przekazywał Mirosławowi D. łapówkę, potem wycofał zeznania. Nazwisko wicestarosty pojawiło się także przy okazji sprawy stargardzkiego posła, któremu zarzucono nieprawidłowości przy zakupie lokalu mieszkalnego i błędy w oświadczeniu majątkowym. Żadnych zarzutów Mirosławowi D. jednak nie postawiono.

Odejdzie z SLD?

Teraz szef Sojuszu w powiecie stargardzkim może zostać zmuszony do tego, aby zrzekł się członkostwa w swoim ugrupowaniu. Zarząd krajowy SLD zakomunikował niedawno, że każdy przedstawiciel Sojuszu wobec którego toczy się sprawa w sądzie musi zrezygnować z członkostwa.

- Jeżeli zarząd krajowy SLD będzie chciał moich wyjaśnień, to oczywiście takie złożę - mówi wicestarosta stargardzki. - Mam jednak nadzieję, że urząd skarbowy przeprowadzi kontrolę w klubie i stwierdzi, że nie jestem niczemu winny. Wtedy wycofa sprawę z sądu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja w Błękitnych pracuję społecznie, nie biorę za to żadnych pieniędzy. Próbuję łatać dziury w klubie, a przeciwko mnie kieruje się akt oskarżenia.

"Głos" dotarł do informacji, że być może jeszcze w tym miesiącu Mirosław D. zrezygnuje ze stanowiska prezesa stargardzkiego klubu. Jego miejsce miałby zająć Krzysztof Kordaczuk, przed laty pracujący w Błękitnych. Podobno Mirosław D. chciałby w ten sposób oczyścić atmosferę wokół swojej soby.

- 29 stycznia odbędzie się walne zebranie w Błękitnych i wtedy będą zapadać decyzje - mówi prezes Błękitnych. - Wiem, że wiele osób chce, abym pozostał na stanowisku. Nawet gdybym przestał być prezesem, to mam nadzieję, że znajdę się w zarządzie klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński