Pan Marek jechał pociągiem pospiesznym ze Szczecina do Warszawy. Miał ze sobą duży plecak.
- Nigdy wcześniej nikt nie miał do niego zastrzeżeń - opowiada pan Marek. - Tym razem jednak konduktor zażądał opłaty za niewymiarowy bagaż.
Wymiar "na oko"
Jak twierdzi czytelnik konduktor powołał się na przepisy, z których wynika, że za bagaże o większych wymiarach niż przepisowe trzeba płacić.
- Pamiętam, że jakiś rok temu mówiło się o opłatach za bagaż, ale nigdy nie spotkałem się z tym w praktyce. Dlatego nie chciałem się zgodzić na dodatkową opłatę - mówi pan Marek. - Konduktor powiedział, że na oko ocenia mój plecak na większy niż przepisowy. Odmówiłem płacenia, bo oko konduktora może być zawodne. Kupiłem jednak bilet na bagaż dla świętego spokoju u innego konduktora.
Na tym sprawa się nie skończyła. Nasz Czytelnik chciał sprawdzić czy konduktor miał podstawy do żądania dodatkowej opłaty. Pytał w kilku miejscach. Za każdym razem słyszał inne wyjaśnienia.
- Jeden konduktor powiedział, że te przepisy już nie obowiązują, na informacji w Warszawie dowiedziałem się, że za ponadwymiarowy bagaż trzeba płacić, ale przepisowe wymiary są inne niż podawał konduktor, a na informacji w Szczecinie, że za ponadwymiarowy bagaż trzeba płacić, ale konkretne wymiary nie są w ogóle określone - mówi pan Marek.
- Jeśli w tym bałaganie sami pracownicy nie mogą się połapać, to tym bardziej pasażerowie. Na dworcach o opłatach za bagaż nie ma żadnych informacji.
Przepis z sufitu
Okazuje się, że przepisy, na które powoływał się konduktor nie istnieją.
- Nie ma żadnych określonych wymiarów bagażu, za który trzeba płacić - tłumaczy Maria Filipek, naczelnik działu sprzedaży, kontroli i jakości usług w Zachodniopomorskim Zakładzie Przewozów Regionalnych. - Pasażer musi zmieścić swój bagaż na miejscu nad sobą i pod sobą. Za każdą sztukę bagażu, która się tam nie zmieści obowiązuje opłata 5 zł.
Przepisy mówią, że bezpłatnie można przewozić bagaż, który nie utrudnia ruchu podróżnym i nie zajmuje zbyt dużo miejsca. Każdy pasażer ma do dyspozycji kawałek półki nad sobą i miejsce pod siedzeniem. Nie trzeba też płacić za wózek dziecięcy i narty.
Uczniowie szkół artystycznych, którzy mają odpowiednią legitymację, nie muszą płacić za przewożone instrumenty, sztalugi itp.
- Jeśli wiemy, że bagaż nie zmieści się pod siedzeniem i na półce nad siedzeniem, trzeba zgłosić to w kasie lub u konduktora. U konduktora trzeba jednak zapłacić dodatkowo za wydanie biletu w pociągu. Jeśli nie zgłosimy tego faktu konduktor może zażądać opłaty dodatkowej, która wynosi 46 zł - wyjaśnia Maria Filipek.