To jeden z nielicznych, jakie w ogóle zdecydowały się wypłynąć.
- Zawsze jest nadzieja, że tym razem się uda - mówił nam szyper Jarosław Laterski. - W porcie nie ma takiego zalodzenia. Myśleliśmy, że w morzu też nie będzie tak źle. Niestety, im dalej od brzegu, tym coraz więcej lodu.
50 skrzynek flądry (w każdej jest około 25 kg ryb), które jego załoga przywiozła do portu, wystarczy na pokrycie kosztów. Walcząc z lodem, wracali z łowiska aż dziesięć godzin. To, co najmniej o cztery godziny dłużej, niż zwykle.
- Płynęliśmy cały czas w lodzie - opowiadał Jarosław Laterski. - Dopiero przy samym porcie zrobił się rzadszy.
- Na łowiskach jest po prostu fatalnie - mówi rybak Jan Wesołowski. - Nawet trzydzieści kilometrów od brzegu, zamiast ryb łowimy lód.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?