Pisaliśmy już dwukrotnie w "Głosie" o 21-letnim Andrzeju Rakowieckim z podstargardzkiego Gogolewa, który od sierpnia 2005 r. odbywa służbę wojskową w 2. Stargardzkim Batalionie Saperów. Służbę spędza leżąc na przemian w izbie chorych i w szpitalu.
Od kilkunastu lat jest poważnie chory na wątrobę (przebył wirusowe zapalenie wątroby typu B i C). Mimo tego, kolejne wojskowe komisje lekarskie dawały mu kategorię A, orzekały go zdolnym do czynnej służby wojskowej. Żołnierz załamał się swoją sytuacją, ostatni miesiąc przeleżał w szpitalu psychiatrycznym. Stwierdzono tam u niego "zaburzenia adaptacyjne".
Tylko rok spokoju
5 stycznia br. ponownie stanął przed komisją. We wtorek odebrał jej orzeczenie. Tym razem dostał kategorię B12, czyli odroczenie służby na 12 miesięcy. Głównym powodem decyzji komisji było przeżyte przez niego w wojsku załamanie nerwowe.
- Od środy jest na urlopie wypoczynkowym - informuje mjr Zdzisław Świniarski, zastępca dowódcy 2. Stargardzkiego Batalionu Saperów. - Za 14 dni uprawomocni się orzeczenie wojskowej komisji lekarskiej i jak wróci z domu, zwolnimy go do cywila.
Jest w kiepskim stanie
Andrzej od kilku dni jest w domu, w Gogolewie.
- Nie może dojść do siebie - załamuje ręce Elżbieta Rakowiecka, jego matka. - To nie to samo dziecko. Został skrzywdzony. Będziemy się starali o odszkodowanie. Wciąż czekamy na wyniki badania krwi z Warszawy, które robione było już 3 miesiące temu.
Żołnierz nie zgadza się z odroczeniem służby, jest przekonany, że powinien zostać uznany niezdolnym do służby wojskowej. Ma zamiar odwołać się od orzeczenia komisji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?