Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrałeś 45 tys. zł. Tak próbują oszukiwać naciągacze

Monika [email protected]
Pan Jerzy i jego żona otrzymali identyczne przesyłki, że wygrali jedyną pierwszą nagrodę.
Pan Jerzy i jego żona otrzymali identyczne przesyłki, że wygrali jedyną pierwszą nagrodę. Krzysztof Głowinkowski
I pan Jerzy, i jego żona dostali listy z informacjami, że wygrali główne nagrody. Wystarczy, że kupią pseudoleki za 100 złotych

- Wyjąłem ze skrzynki list zaadresowany do mnie. W środku była informacja o tym, że jako jedyny wygrałem główną nagrodę - 45 tys. zł. Gdy zacząłem się wczytywać, okazało się, że aby ją odebrać, muszę „ tylko” za minimum 100 zł kupić produkty reklamowane w załączonej do listu gazetce. To suplementy diety m.in. na odchudzanie, potencję, słuch, ból gardła, stawy, pęcherz itp. - opowiada nam pan Jerzy.

Niemal jednocześnie taką samą przesyłkę odebrała jego żona. Tylko że jej nazwisko na kopercie było przekręcone. - I okazało się, że i ona jest jedyną zwyciężczynią loterii. Czyli tych „jedynych” jest nas już przynajmniej dwoje - zauważa mężczyzna.

Nasz czytelnik od początku sceptycznie podszedł do sprawy i podejrzewał, że to robota naciągaczy. Adresem zwrotnym był tylko numer skrzynki pocztowej.

- Żeby uwiarygodnić informację, nadawca włożył do kopert wyglądającą jak napisana odręcznie notatkę, że dostaniemy dodatkowo jeszcze prezent o wartości 130 zł - mówi pan Jerzy. - Nie ufam takim zagraniom i od początku nie zakładałem, że wezmę udział w tej grze. Wkurza mnie tylko, że ktoś próbuje naciągać w ten sposób ludzi. I zastanawiam się, skąd nadawca miał moje i żony dane kontaktowe. Jeśli je od kogoś zdobył, to mógł chociaż zadać sobie trud, by poprawnie napisać nazwisko.

Nasz czytelnik zgłosił podejrzenie o oszustwie w komisariacie słupskiej policji. - Tam usłyszałem, że nie jestem pierwszy, który taki list otrzymał. Policjant poradził mi, abym od razu wyrzucił go do kosza - mówi pan Jerzy.

Przyszedł też do naszej redakcji, by ostrzec wszystkich, żeby do takich przesyłek podchodzili bardzo ostrożnie. Jego podejrzenia, że to może być próba wyłudzenia pieniędzy i oszustwo, potwierdza miejski rzecznik konsumenta Marek Downar-Zapolski.

- Z podobnymi sprawami spotykałem się w mojej pracy mnóstwo razy - przyznaje. - Trzeba pamiętać, że jeśli nie brało się udziału w żadnym konkursie czy loterii, to raczej żadnej wygranej nie można się spodziewać. Są jednak ludzie, którzy dają się nabrać na podobne triki i realizują polecenia nadawcy. Często wplątują się w spiralę i muszą płacić potem koszty za kolejne przesyłki - mówi rzecznik.

Podpowiada on, że każdy, kto czegoś takiego doświadczył, może przyjść do ratusza i poprosić rzecznika o pomoc. - Jeśli już raz coś zamówimy w takiej firmie, to kolejnych przesyłek nie można bagatelizować, bo wtedy dług zacznie rosnąć i pojawią się duże problemy - przestrzega.

Przyznaje też, że firmy, które przysyłają takie listy, często kupują całe bazy danych klientów, którzy korzystali z innych usług. Wysyłają przesyłki losowo, licząc, że ktoś na nie odpowie.

- Ostatnio na przykład przychodzi do mnie sporo pań, które dostały ofertę bielizny. Pierwsze figi otrzymały gratis, ale za kolejne muszą teraz płacić. Zobowiązały się do tego w pierwszym zamówieniu. Chcą się z tego wycofać, ale firma jest zarejestrowana w USA, a wezwania do zapłaty przychodzą z kancelarii w Szwajcarii - opowiada słupski rzecznik.

ZOBACZ TAKŻE: Mieszkanka Słupska nagrała złodziejki. Zobacz wideo

Czytaj także:

gp24

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wygrałeś 45 tys. zł. Tak próbują oszukiwać naciągacze - Głos Pomorza

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza