W tym roku, jako 44-letnia kobieta, ukończyła studium w Zespole Szkół Medycznych i Pracowników Służb Społecznych w Szczecinie. Jest dyplomowanym asystentem osób niepełnosprawnych.
- Spośród 29 tegorocznych absolwentów zdała najlepiej egzamin dyplomowy i uzyskała najwyższą średnią - zapewnia Maria Leszczyńska, nauczyciel.
Wbrew przeszkodom
Hanna Nowak urodziła się głucha. Chorobę odkryto dość późno. Rodziców niepokoił brak mowy u dwuletniej dziewczynki. Po wielu badaniach usłyszeli diagnozę - pełna głuchota. Poczuli ciężar bezsilności i osamotnienia wobec tragedii. Nie wiedzieli jak pomóc dziecku, które okazało się głuchonieme i któremu odmówiono nawet nadziei na wzmocnienie istniejących resztek słuchu.
Pierwszy aparat słuchowy dostała w 1964 r. Radość była ogromna.
- To nic, że był słabej jakości, że w ogóle nie wzmacniał słuchu. Nosiłam go codziennie, dbając o właściwe położenie pudełka na piersiach i wkładek do uszu. Przez lata używania aparatu nie odebrałam żadnego sygnału z zewnątrz - wspomina.
Niechciana w szkołach
Najtrudniejsze chwile przeżyła w szkole. Już samo przyjęcie do niej było problemem. Nie odbyło się bez interwencji poradni Polskiego Związku Głuchych. Nic dziwnego. W tym czasie obca była szkole integracja dzieci niesłyszących ze słyszącymi.
Nawet Pomaturalne Studium Ogrodnicze odmówiło przyjęcia Hani w poczet słuchaczy. Ale je skończyła, podobnie jak podstawówkę i liceum nr 9.
- Rodzice prowadzili mnie za rękę. Wprowadzali w świat trudny, nieznany. Tata był optymistą . Mówił: moja Hania musi umieć wszystko. Nie posłał mnie do szkoły specjalnej jak zalecali lekarze.
Pojechał, zobaczył warunki i powiedział: o nie, moja Hania tu nie będzie chodzić - wspomina. - Uczył mnie języka polskiego po 4-5 godzin dziennie. Osoby słyszące nawet nie wiedzą, że język to dla osoby głuchej język obcy. Miałam obrazki, które tata tłumaczył. Każde słowo, krok po kroku, przez długie godziny. Miałam kłopoty z wyrazami bliskoznacznymi więc braliśmy słowniki i tak dochodziłam do znaczenia poszczególnych słów.
Szczęśliwa mama
Hanna Nowak ma czworo dzieci. Zdolnych, zdrowych i słyszących - Renatę, Agatę, Anetkę i Piotrusia. Najstarsza, Renata jest studentką politologii Uniwersytetu Szczecińskiego, najmłodszy Piotruś - uczniem VI klasy szkoły podstawowej. Wychowuje je sama.
- Moimi pierwszymi opiekunami osoby niepełnosprawnej byli rodzice. Teraz ja mogę pomagać innym. Mam przygotowanie psychologiczne, medyczne, rehabilitacyjne, pielęgniarskie. Potrafię ułożyć program pomocy osobie niepełnosprawnej. Znam język migowy - wylicza.
Zdobyła praktykę w polickim Domu Pomocy Społecznej. Zajmowała się dwunastką dzieci na wózkach inwalidzkich. Pomaga także dorosłym osobom niepełnosprawnym w sprawach rodzinnych, urzędowych, pracy.
Najskrytsze marzenia
- Chcę być z ludźmi. Pomagać. Oddać to, co sama kiedyś otrzymałam. Ostatni mój sukces? Magda, osoba głuchoniema właśnie zdała egzamin na prawo jazdy. Byłam łącznikiem między nią a instruktorem. Przy mnie nauczyła się "migać".
Chciałaby pojechać gdzieś zagranicę, bo była tylko w Berlinie. Marzy o zmianie mieszkania, bo teraz w piątkę gnieżdżą się w dwóch pokojach i to we wspólnym mieszkaniu z sąsiadami i byłym, głuchoniemym mężem.
- Nie boję, musi się udać. Od 2 roku życia ciężko pracuję nad sobą i nie ma mowy by się nie udało - zapewnia Hanna Nowak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?