Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyciągali ich z łóżek

Marzena Domaradzka, 12 lutego 2005 r.
Całą noc trwało gaszenie pożaru, który strawił dachy dwóch budynków w centrum Trzebiatowa. Policja w porę ewakuowała mieszkańców.

Pożar wybuchł w nocy z czwartku na piątek. Policjanci, którzy zostali wezwani przez mieszkańców, początkowo nie widzieli, co się pali - wszystko było spowite dymem. Kiedy okazało się, że dym wydobywa się z dachu budynku przy ulicy Szkolnej 1a, natychmiast zaczęto ewakuację mieszkańców. Ogień przeniósł się także na sąsiedni budynek przy ul. Słowackiego.

Ogień hulał po dachach

- Niektórzy śpią, wyciągamy ludzi z łóżek! - mówili podczas akcji policjanci. W kilka minut potem na miejscu zjawiła się ekipa pogotowia ratunkowego oraz jednostki OSP i straży wojskowej z Trzebiatowa oraz straży państwowej.

- Na tych strychach to samo drewno, glina i słoma, to się pali momentalnie - pokazywali na płonące budynki mieszkańcy.
Strażacy próbowali podłączyć wóz pod hydrant znajdujący się przy trzebiatowskim targowisku. Bezskutecznie. Zapada decyzja - strażacy budują linię, będą brać wodę z Regi. Tymczasem druga ekipa próbuje przedostać się na poddasze płonącego budynku przy ul. Szkolnej. Niestety, nie udaje się. Wejście na strych częściowo zabite, żadnych schodów, czy drabiny.

- Jedyna możliwość to atak od strony dachu! - mówią strażacy. Przez chwilę wydaje się, że ogień przygasa, złota poświata widoczna jest tylko przez małe okienka na dachu kamienicy przy ul. Słowackiego. Niestety, kończy się woda. Płomienie strzelają w niebo ze zdwojoną siłą. Ludzie z zadartymi głowami patrzą z niedowierzaniem.

- Boże zaraz przejdzie na nasz dom! - mówi rozpaczliwym głosem jakaś kobieta. Walka z ogniem trwa do białego rana. Ostatnie jednostki odjeżdżają z pogorzeliska przed ósmą. Przez cały następny dzień trwa porządkowanie obiektów oraz wynoszenie ocalałych sprzętów i rzeczy.

Co z ludźmi?
Najbardziej poszkodowani są mieszkańcy pięter znajdujących się pod strychami. Stropy ostatniego piętra są mocno zniszczone i nadpalone. Zalane zostały wszystkie kondygnacje.

Poszkodowane rodziny spędziły noc u bliskich i znajomych. W piątek część osób ulokowano w pokojach gościnnych trzebiatowskiego pałacu oraz w lokalach zastępczych w Jarominie. Choć kamienice nie są własnością gminy (większość z nich nie była ubezpieczona), rodziny otrzymają mieszkania zastępcze. Tak zadeklarował wczoraj w rozmowie w reporterem "Głosu", Sławomir Ruszkowski, burmistrz Trzebiatowa.

- Mieszkańcy ci mogą liczyć także na pomoc materialną. Opieka społeczna otrzymała już odpowiednie dyspozycje jeśli chodzi o zakup najpotrzebniejszych rzeczy - mówi burmistrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński