Odnośnie Szczecina dowiedzieliśmy się, że poseł Misiło został z Nowoczesnej usunięty, a już po chwili odnalazł się w Platformie. Inną ciekawostką było przyznanie kandydatowi z PO posłowi Arłukowiczowi drugiego miejsca, gdyż liderem listy został eurodeputowany prof. Liberadzki z SLD, który od pierwszych eurowyborów zawsze zdobywał w naszym okręgu mandat.
Nie mniej emocji dostarczyło nam PiS, m.in. ogłaszając tzw. piątkę Kaczyńskiego. Już samo wspomnienie o „500 plus” na pierwsze dziecko, czy o jednorazowej trzynastej emeryturze spowodowało, że PiS narzucił ton kampanii. Potem przyszedł strajk nauczycieli i przykrył wszystkie tematy, łącznie z tymi dla PiS niewygodnymi jak np. tzw. sprawa Srebrnej.
ZOBACZ TAKŻE: Wybory do europarlamentu 2019. Sondaż Polska Press Grupy: PiS wygrywa z Koalicją Europejską, mandaty zdobędą też Wiosna i Kukiz'15
W naszym okręgu z pewnością zaskoczeniem było pojawienie się jako lidera listy ministra Brudzińskiego. Choć z drugiej strony start np. ministra Gróbarczyka byłby dość dziwny, skoro cztery lata wcześniej zrezygnował z euromandatu, żeby zostać ministrem.
Z kolei Wiosna Roberta Biedronia wystartowała z dużym rozmachem i dość wysokim poparciem, ale efekt świeżości zaczął szybko się zużywać i obecnie nie zagraża już tak KE. Mimo to lekceważenie Wiosny na tym etapie może być błędem.
ZOBACZ TEŻ:
Jednak problem w tym, że po dość dobrym początku, kampania do PE wzorem lat wcześniejszych znowu traci na dynamice. Partie już obliczyły, że w naszym okręgu będą do zdobycia dwa lub trzy mandaty (chyba, że frekwencja nas zaskoczy). W przypadku dwóch, po jednym otrzymają PO i PiS, a ewentualny trzeci przypadnie PO. Mało tego, można nawet założyć kto je otrzyma. Najprawdopodobniej Joachim Brudziński oraz Bogusław Liberadzki lub Bartosz Arłukowicz w zależności czy komitet KE otrzyma jeden czy dwa mandaty. A to nie sprzyja rywalizacji, chyba, że wewnątrz KE. Ostatnio kampania w naszym okręgu jest mało widoczna. Zapewne nabierze tempa na dwa tygodnie przed wyborami.
Niestety, ale po raz kolejny eurowybory odbywają się przed elekcją do parlamentu krajowego. W roku 2014 odbywały się rok wcześniej, teraz poprzedzają wybory do Sejmu i Senatu o zaledwie kilka miesięcy. Mimo iż z prestiżowego punktu widzenia PO i PiS chcą je wygrać, to pieniądze partie trzymają na jesienną elekcję. Ponadto ci kandydaci, którzy obliczyli sobie, że nie mają szans na euromandat, nie będą inwestować w kampanię, bo za chwilę część z nich znajdzie się na listach do parlamentu krajowego i tam zaoszczędzone pieniądze na eurokampanii się przydadzą.
Oczywiście kampanie do Parlamentu Europejskiego nigdy nie cieszyły się u nas większym zainteresowaniem, ale już po raz drugi wybory do parlamentu krajowego odbywające się krótko po eurowyborach „zamordowały” nam eurokampanię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?