Wystosowała w tej sprawie pismo do prezydenta miasta Piotra Krzystka. Pismo nosi datę 12 października. W czwartek trafiło na biurko prezydenta.
Radny Tomasz Hinc chciał zawiesić swoją reklamę wyborczą na budynku w tym samym miejscu, co podczas poprzedniej kampanii wyborczej. Zgłosił się więc do właściciela budynku czyli ZBiLK-u.
- Poinformowałam pana radnego, że zgodnie z obowiązującym zarządzeniem Prezydenta Miasta dotyczącym zasad wydzierżawiania powierzchni na cele reklamowe, wszelkie wnioski z załącznikami należy składać w Biurze Obsługi Interesantów Urzędu Miejskiego w Szczecinie - mówi pani dyrektor. - Usłyszałam od niego, żebym "się nie wygłupiała" i "przyjęła wniosek w ZBiLK, gdyż i tak to ja decyduję o tym kto otrzyma zgodę a kto nie".
Przytacza też wypowiedź radnego, który miał ją straszyć słowami:
- Ja to złożę (dokumenty - MR), ale przyślę kontrolę.
Dodaje też, że radny stwierdził "Mam być pierwszy. Chyba się rozumiemy". - I dalej - "Proszę przybić wcześniejszą datę".
Radny Tomasz Hinc jest oburzony listem, choć przyznaje, że dostał jego kopie dopiero od dziennikarza.
- To jest grubymi nićmi szyte - komentuje pismo. - Pani dyrektor zaangażowała się politycznie i próbuje mi zaszkodzić. A ma ku temu powody, bo byłem w komisji, która badała nieprawidłowości w ZBiLK-u przy przyznawaniu mieszkań. Później zaś sprawdzaliśmy też z komisją prawidłowość rozliczania się tej instytucji z wykonawcami.
W piśmie pani dyrektor są stwierdzenia, że powiadomiła radnego, jakie należy zebrać dokumenty, by ubiegać się o miejsce na ścianie budynku.
- To nieprawda, jako że ja już u pani dyrektor pojawiłem się z dokumentami, w tym z dwoma niezbędnymi mapkami wysokościowymi. Można sprawdzić, kiedy zleciłem ich wykonanie. Nic też nikomu nie kazałem antydatować. Trzeba by być idiotą, by kazać pani dyrektor takie rzeczy zrobić.
I kwituje:
- To jest atak polityczny. Rozważam bardzo poważnie wystąpienie przeciwko pani dyrektor do sądu o pomówienie.
- Nie jestem w żadnej partii nie mam zamiaru angażować się w żadną kampanię wyborczą - twierdzi Monika Ignatowska-Kaliciak. - W pewnym momencie jednak, gdy spotykam się z człowiekiem, który wymusić chce na mnie konkretne zachowania i to tonem nie znoszącym sprzeciwu, musiałem zareagować i powiadomić o tym prezydenta.
Dodaje też:
- Zapraszam pana Tomasza Hinca, by złożył pozew przeciwko mnie w sądzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?