Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2010: Pomówienia czy fakty? Ta sprawa być może trafi do sądu

Marek Rudnicki
Radny Tomasz Hinc jest oburzony listem, choć przyznaje, że dostał jego kopie dopiero od dziennikarza.
Radny Tomasz Hinc jest oburzony listem, choć przyznaje, że dostał jego kopie dopiero od dziennikarza. Fot. www.szczecin.pl
Monika Ignatowska-Kalicia, dyrektor Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie oskarża radnego PiS, Tomasza Hinca o działania niezgodne z prawem.

Wystosowała w tej sprawie pismo do prezydenta miasta Piotra Krzystka. Pismo nosi datę 12 października. W czwartek trafiło na biurko prezydenta.

Radny Tomasz Hinc chciał zawiesić swoją reklamę wyborczą na budynku w tym samym miejscu, co podczas poprzedniej kampanii wyborczej. Zgłosił się więc do właściciela budynku czyli ZBiLK-u.

- Poinformowałam pana radnego, że zgodnie z obowiązującym zarządzeniem Prezydenta Miasta dotyczącym zasad wydzierżawiania powierzchni na cele reklamowe, wszelkie wnioski z załącznikami należy składać w Biurze Obsługi Interesantów Urzędu Miejskiego w Szczecinie - mówi pani dyrektor. - Usłyszałam od niego, żebym "się nie wygłupiała" i "przyjęła wniosek w ZBiLK, gdyż i tak to ja decyduję o tym kto otrzyma zgodę a kto nie".

Przytacza też wypowiedź radnego, który miał ją straszyć słowami:

- Ja to złożę (dokumenty - MR), ale przyślę kontrolę.

Dodaje też, że radny stwierdził "Mam być pierwszy. Chyba się rozumiemy". - I dalej - "Proszę przybić wcześniejszą datę".

Radny Tomasz Hinc jest oburzony listem, choć przyznaje, że dostał jego kopie dopiero od dziennikarza.

- To jest grubymi nićmi szyte - komentuje pismo. - Pani dyrektor zaangażowała się politycznie i próbuje mi zaszkodzić. A ma ku temu powody, bo byłem w komisji, która badała nieprawidłowości w ZBiLK-u przy przyznawaniu mieszkań. Później zaś sprawdzaliśmy też z komisją prawidłowość rozliczania się tej instytucji z wykonawcami.

W piśmie pani dyrektor są stwierdzenia, że powiadomiła radnego, jakie należy zebrać dokumenty, by ubiegać się o miejsce na ścianie budynku.

- To nieprawda, jako że ja już u pani dyrektor pojawiłem się z dokumentami, w tym z dwoma niezbędnymi mapkami wysokościowymi. Można sprawdzić, kiedy zleciłem ich wykonanie. Nic też nikomu nie kazałem antydatować. Trzeba by być idiotą, by kazać pani dyrektor takie rzeczy zrobić.
I kwituje:

- To jest atak polityczny. Rozważam bardzo poważnie wystąpienie przeciwko pani dyrektor do sądu o pomówienie.

- Nie jestem w żadnej partii nie mam zamiaru angażować się w żadną kampanię wyborczą - twierdzi Monika Ignatowska-Kaliciak. - W pewnym momencie jednak, gdy spotykam się z człowiekiem, który wymusić chce na mnie konkretne zachowania i to tonem nie znoszącym sprzeciwu, musiałem zareagować i powiadomić o tym prezydenta.

Dodaje też:

- Zapraszam pana Tomasza Hinca, by złożył pozew przeciwko mnie w sądzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński