Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko o kryzysie

Rafał Czabrowski, [email protected]
Fot. Stock
Jak to naprawdę jest z kryzysem - jest, czy go nie ma? Jeśli daje nam się we znaki to jak możemy się przed nim bronić? Jak w ostatnim czasie zmieniła się sytuacja na lokalnym rynku pracy i w firmach w regionie?

Jeszcze do niedawna, zarówno wśród polskich polityków, jak i ekonomistów panował optymizm co do dalszego wzrostu gospodarczego w Polsce. Obecne zawirowania na światowych rynkach zaczynają rewidować te poglądy. Coraz częściej pojawiają się wypowiedzi na temat spowolnienia gospodarczego, a nawet grożącej nam recesji. Jak przekłada się to na lokalną gospodarkę? W praktycznych poradnikach wyjaśnimy, jak ustrzec się skutków kryzysu, gdzie lokować pieniądze, by nie ponieść dotkliwych strat, a także postaramy się udowodnić, że kryzys nie musi być taki straszny, jak go malują.

Jak doszło do kryzysu?

Przez lata bankowcy usiłowali zdobywać jak najbardziej wiarygodnych klientów - z wysokimi dochodami i zabezpieczeniami gwarantującymi spłatę kredytu. Tacy klienci to "prime lenders" - pierwszorzędni pożyczkobiorcy. Banki pobierają od nich możliwie najniższe oprocentowanie, o ile kredyt spłacają w terminie. Przed kilku laty amerykańskie banki hipoteczne zaczęły udzielać kredytów mniej wiarygodnym klientom - "subprime lenders". To wcale nie musieli być potencjalni bankruci. Ponad 20 proc. pożyczek hipotecznych udzielonych w USA od 2004 r. to były właśnie takie pożyczki. Łącznie ich wartość szacuje się od 700 mld do 1 bln dol.
Kredyty udzielane w USA pożyczkobiorcom bez stałych dochodów, pracy i odpowiedniego majątku (no income, no job, no assets - NINJA) nazywano też "pożyczkami dla kłamców". Klienci wcale nie musieli specjalnie zabiegać, by uwierzyli im bankowi urzędnicy. NINJA była wkalkulowana w ryzyko banku, w ostateczności bank mógł taką pożyczkę odsprzedać. Urzędnik, który zbyt skrupulatnie badał zdolność kredytową klientów, nie mógł liczyć na premię, raczej na reprymendę. Banki były przekonane, że mają odpowiednie zabezpieczenia w postaci hipotek na nieruchomościach nabywanych na kredyt przez klientów. Dopóki rosła wartość domów, wszystko wydawało się w porządku. Bankowcy liczyli na to, że jeśli nawet dług nie zostanie spłacony, odbiorą niesolidnemu klientowi dom. Ale od 2006 r. wartość domów zaczęła spadać, więc wartość wielu kredytów okazała się większa niż wartość kupionych na kredyt nieruchomości.

"Rozlało" się na cały świat

Obecnie ponad 100 tysięcy domów w Stanach Zjednoczonych zostało przez banki odebranych dłużnikom. Okazuje się jednak, że dalej są zadłużeni, bo wartość kredytu i tak jest większa niż domu. Amerykański kryzys na rynku nieruchomości przełożył się na gospodarkę i rozlał na cały świat. Uderzył w rynki finansowe i gospodarki państw doprowadzając do recesji. Obecnie amerykański prezydent Barack Obama przeznaczył prawie bilion dolarów na ratowanie gospodarki USA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński