Wszystkich Świętych w Szczecinie. Na Cmentarzu Centralnym tłumy odwiedzających [ZDJĘCIA]

Od wczesnych godzin porannych na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie pojawiało się coraz więcej osób. Okoliczne parkingi wypełnione po brzegi, a znalezienie wolnego miejsca wymaga zrobienia kilku objazdów. Pod cmentarz docierają również zapełnione tramwaje i autobusy komunikacji miejskiej. Między alejkami spaceruje mnóstwo osób, które zmierzają na groby swoich bliskich. Niektórzy dźwigają jeszcze ze sobą torby pełne kwiatów i zniczy. Osoby, które już wcześniej zadbały o mogiły, dziś po prostu udają się w odwiedziny.

Nie wszyscy jednak przyszli na cmentarz, żeby odwiedzić groby bliskich.

- Nie mam nikogo bliskiego na cmentarzu w Szczecinie - mówi Wiktoria - Już wcześniej odwiedziłam cmentarz w mojej rodzinnej miejscowości, a dziś po prostu wybrałam się na spacer, żeby chłonąć klimat i zadumę tego święta.

W tej chwili refleksji i zadymy właśnie pomagają dźwięki gitary, skrzypiec czy fleta, na których grają artyści zbierający datki "do kapelusza". Choć na cmentarzu pojawia się coraz więcej osób, to jak zauważył jeden ze spacerujących mężczyzn, "nie ma tak dużo ludzi jak w poprzednich latach".

Zobaczcie fotorelację z Dnia Wszystkich Świętych na Cmentarzu Centralnym:

Dzień Wszystkich Świętych dla jednych jest dniem zadumy i wytchnienia, a dla innych dniem ciężkiej pracy. Na cmentarzu i wokół niego służbę pełnią funkcjonariusze policji. Bez wątpienia duże zainteresowanie, szczególnie wśród najmłodszych, wzbudza policja konna. Na cmentarzu pracują dziś także służby porządkowe, które zajmują się m.in. grabieniem liści.

Duża liczba wolontariuszy zbiera dziś datki w rejonie cmentarza. Możemy natknąć się na kwesty, z których dochód trafi na utrzymanie i renowację pomnika "Tym, którzy nie powrócili z morza", czy też konserwację zabytkowych nagrobków. Swoje zbiórki prowadzą także różne stowarzyszenia, fundacje i hospicja.

- Zbieramy na hospicjum przy ulicy Powstańców Wielkopolskich. Zbiórka idzie bardzo dobrze, niektórzy wrzucają nawet po groszu, ale jak się mówi, grosz do grosza i będzie kokosza - mówią dwie wolontariuszki, co ciekawe, obie o imieniu Aleksandra.