Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wskoczyć na stałe do czołówki [Pogoń w 2014 roku]

Maurycy Brzykcy
Hubert Matyna ( w środku) jest jednym z młodych zawodników, którzy coraz częściej występują w wyjściowym składzie.
Hubert Matyna ( w środku) jest jednym z młodych zawodników, którzy coraz częściej występują w wyjściowym składzie. Sebastian Wołosz
7. miejsce na koniec poprzedniego sezonu i 7. na koniec 2014 roku. Pogoń to ostatnio zespół środka tabeli, ale trzyma się jej górnej połówki

Rok 2014 dla Portowców zaczął się fantastycznie, zaś skończył nieźle. A jaki był? Pełen nadziei i zawirowań. Zespół trenera Dariusza Wdowczyka 2013 rok kończył w minorowych nastrojach. Portowcy zaliczyli siedem spotkań bez zwycięstwa. Przerwa w rozgrywkach wlała w serca kibiców trochę optymizmu. W drużynie pozostał Takafumi Akahoshi, a do Szczecina udało się ściągnąć najpierw Patryka Małeckiego, a później Rafała Murawskiego. Takich transferów w jednym sezonie (doliczamy także Marcina Robaka) w portowym klubie dawno nie widziano.

Lech na łopatkach

Portowcy do rundy wiosennej przygotowywali się w średnich nastrojach. Byli co prawda w pierwszej ósemce, ale ich przewaga nad resztą stawki była niewielka. Do tego doszły fatalne wręcz wyniki spotkań sparingowych. To nigdy nie napawa optymizmem, ale trenerzy tonowali nastroje. Istotny był również fakt, że poprzednie rozgrywki były pierwszymi po reformie ekstraklasy, w których piłkarze mieli rozegrać aż o siedem spotkań więcej. Pogoń świetnie weszła w rundę wiosenną. Najpierw po dramatycznym meczu wyrwała zwycięstwo Lechii w Gdańsku (gol Jakuba Bąka w 90. minucie na 3:2), a w następnej kolejce wręcz zmiażdżyła Lecha Poznań, pokonując go na własnym stadionie aż 5:1. A zmiażdżył go w największym stopniu Marcin Robak, który strzelił wszystkie pięć goli. Ten wyczyn odbił się echem nawet w Europie. Na Robaka znowu zaczęły spoglądać potężniejsze kluby, zwłaszcza, że liderował klasyfikacji strzelców. Jemu i Portowcom szło świetnie. Pogoń wiosną nie przegrała 10 kolejnych spotkań. Na finiszu sezonu zasadniczego była czwartą siłą ekstraklasy, a to wynik więcej niż dobry. Niestety, w grupie mistrzowskiej wszystko niemal się posypało. Zespół nie był w stanie wygrać żadnego z siedmiu pojedynków i rozczarował swoją grą. Na osłodę Robakowi przypadł tytuł króla strzelców, a Pogoni pozytywnej niespodzianki przynajmniej części sezonu.

Najpierw pożegnania

W przerwie między sezonami kibice Pogoni liczyli na kolejne wzmocnienia. Wyobraźnia po transferach Robaka, Małeckiego, Murawskiego była rozbudzona. Niestety, w tym okienku transferowym Grupa Azoty nie była już tak skłonna, by włączać się w dokonywanie transferów. Poza tym sama umowa Pogoni z głównym partnerem została trochę okrojona przed tym sezonem, co nie wróży dobrze na kolejne lata. Wracając do transferów, to zaczęto od pożegnań. Pozbyto się Moustaphy Ouedraogo, Pavle Popary, czy kapitana drużyny Bartosza Ławy. Pozyskano Mateusza Matrasa, lewych obrońców Tomasza Lisowskiego i Ricardo Nunesa, dwóch środkowych pomocnik Okuno i Loureiro, oraz w trybie nagłym ściągnięto mającego być po raz kolejny wypożyczonym, Łukasza Zwolińskiego. Młody napastnik wrócił z Łęcznej, by przygotowywać się do sezonu z Pogonią.

Chińczycy się wycofali

Wszystko przez zamieszanie wokół transferu Robaka. Król strzelców dostał, podobnie jak klub, dobrą ofertę z Chin. Gdy w zasadzie wszystko było już dogadane, Pogoń poinformowała o transferze, a Robak był jedną nogą w nowym zespole, azjatycki klub wycofał się transakcji, zostawiając na lodzie samego piłkarza. Po podpisaniu umowy wstępnej, Robak nie mógł od razu wrócić do Szczecina. Musiał czekać na rozwiązanie sprawy przez FIFA. To się udało i Robak trochę później mógł zacząć sezon razem z Pogonią. W między czasie udało się sprzedać do FK Ufa, beniaminka ligi rosyjskiej, Akahoshiego. Japończyk od dłuższego czasu nosił się z zamiarem zmiany barw. Na razie radzi tam sobie średnio. Odszedł późnym latem także Mateusz Lewandowski. Ten został wypożyczony do klubu z Serie B, Virtusu Entella.

Transfery nie udały się

Wydawało się, że liczba transferów skutecznie zapełni luki po odejściu ważnych graczy. Nie do końca się tak stało. Część z nich miała pecha i kontuzje (Bruno, Lisowski), część prezentowała się słabo (Matras, Okuno). Jak na razie z letnich nabytków najlepiej wygląda Zwoliński. Młokos musiał w trybie awaryjnym zastąpić Robaka. Najpierw przy zamieszaniu z jego transferem, później z powodu urazu króla strzelców. Ale za każdym razem pokazywał, że stać go na to. Jesienią "Zwolak" strzelił siedem goli (6 w lidze, 1 w Pucharze Polski). Nieźle wygląda też Nunes, który może grać w obronie lub w pomocy. A do defensywy trener Wdowczyk zaszczepił kolejnego młodziana. Tym razem 19-latek Hubert Matynia musiał wejść w duże ekstraklasowe buty. Robił to z różnym powodzeniem, ale wiosną powinien czuć się w nich już pewniej. Przygoda Pogoni w Pucharze Polski w tym sezonie trwała w sumie 240 minut. Dwukrotnie Portowcy zmuszeni byli grać w dogrywce. Pierwszą, z Dolcanem Ząbki, rozstrzygnęli na swoją korzyść (3:2), w drugiej ulegli Legii w Warszawie 1:3. Z pewnością mecz z Dolcanem zapamięta dobrze Małecki. Skrzydłowy właśnie wtedy strzelił jedyne swoje dwa gole dla Pogoni w 2014 r.

Skrzydłowy, "dziesiątka" oraz obrońca

W lidze jesienią Pogoni szło w kratkę. Miewała lepsze i gorsze momenty. Ten gorszy trafił się w Białymstoku, skąd Portowcy wracali z bagażem pięciu goli. Mizerne wyniki w grupie mistrzowskiej, gorsze rezultaty jesienią, sprawiły, że prezesi Pogoni postanowili zmienić trenera. Dariusza Wdowczyka zastąpił Jan Kocian. Słowak, który wyprowadził Ruch Chorzów z dolnych rejonów tabeli, a wprowadził do europejskich pucharów, nie dostał łatwego zadania. Zespół był mocno przetrzebiony przez kontuzje, a mimo wszystko udało się dokonać rzeczy wielkiej. Po kilkunastu latach Pogoń w końcu wygrała z Legią (2:1). Po tym spotkaniu jednak znowu zaczęła grać w kratkę i skończyła rok na 7. miejscu.

Młodzi atakują

Zimą do Pogoni ma dojść kilku graczy. Wiceprezes Grzegorz Smolny zapowiada, że klub chce sprowadzić skrzydłowego, zawodnika na pozycję nr 10 oraz obrońcę. Pod koniec roku testowano Admira Kecapa, bałkańskiego pomocnika. Mówi się o odejściu Bruno oraz Okuno (ich umowy wygasają z końcem roku), a znacznie wcześniej pożegnano się już z Lisowskim. Na wypożyczenie wiosną ma odejść także Jakub Bąk, który zagubił gdzieś swoją przebojowość. Plotkuje się o sprowadzeniu do Szczecina Huberta Wołąkiewicza czy Daniela Dziwniela. Wydaje się, że są to zawodnicy, na których Pogoń będzie stać. To, co mogło kibiców szczególnie cieszyć pod koniec roku, to średnia wieku wyjściowej jedenastki. W pewnym momencie sięgnęła ona 23 lat, a to nie zdarzyło się dawno. Oczywiście miały na to wpływ kontuzje i inne rzeczy. Do Sebastian Rudola dołączył w tym roku także 19-letni Hubert Matynia oraz 21-letni Zwoliński. Coraz pewniejsze miejsce w składzie ma 21-letni Dominik Kun, zaś ostatnio na boisku pojawił się od 1. minuty 17-letni Michał Walski, a po przerwie 16-letni Kamil Wojtkowski. Przyjście do Pogoni nie wybierają już tylko najbardziej obiecujący zawodnicy z regionu, ale także z Polski. To kolejny duży plus funkcjonowania klubu w ostatnich latach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński