Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrze we Wrzosowie

Mariusz Parkitny, 13 stycznia 2006 r.
Wiejskie zebranie we Wrzosowie przerodziło się w sąd nad Zofią H. Nikt z wyjątkiem policjantów nie stanął w jej obronie. - Słyszałam jak ta pani obiecywała, że wycofa wniosek o ścigania Zdzisia, bo nie chce, aby siedział człowiek niewinny. Co się takiego stało, że zrezygnowała z tego - pytała Lidia Lamparska, mieszkanka Wrzosowa.
Wiejskie zebranie we Wrzosowie przerodziło się w sąd nad Zofią H. Nikt z wyjątkiem policjantów nie stanął w jej obronie. - Słyszałam jak ta pani obiecywała, że wycofa wniosek o ścigania Zdzisia, bo nie chce, aby siedział człowiek niewinny. Co się takiego stało, że zrezygnowała z tego - pytała Lidia Lamparska, mieszkanka Wrzosowa. Tomasz Łój
Tego jeszcze w powiecie kamieńskim nie było. Zapowiada się prawdziwy najazd na sąd rejonowy. Dziesiątki mieszkańców Wrzosowa chcą wziąć udział w procesie sąsiada oskarżonego o próbę gwałtu. Jego ofierze zarzucają, że sprawę zmyśliła.

- Pojedziemy do sądu wszyscy. Wybronimy Zdziśka od tych kłamstw - zapowiadają. - Muszą go uniewinnić, bo ta kobieta kłamie.

Sytuacja może się zaognić, bo ze względu na charakter sprawy proces prawdopodobnie będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami.

Mieszkańcy chcą wiedzieć

We Wrzosowie wrze. Wszystko za sprawą zdarzenia z końca października. W stróżówce na terenie gospodarstwa rolnego miało dojść do próby gwałtu. Według prokuratury sprawcą jest Zdzisław D., sąsiad Zofii H. Mieszkańcy nie wierzą jednak, że ich "Zdzisio" byłby zdolny do czegoś takiego. Zofię H. odsądzają od czci i wiary. Uważają, że kobieta całą sprawę zmyśliła, a jeśli już doszło do próby gwałtu to raczej ze strony kobiety. Zarzucają policji i prokuraturze, że nie wysłuchali co o bohaterach skandalu sądzą mieszkańcy.

- Znamy ich od podszewki. Wiemy, kto tak naprawdę jest tu winien. Chcemy wiedzieć, co rzeczywiście stało się w tej stróżówce - mówi Lidia Lamparska, mieszkanka Wrzosowa.

Ona

Wrzosowo to niewielka miejscowość między Kamieniem a Dziwnówkiem. Do niedawna znana z rancza i stadniny koni oraz niecodziennego wypadku kolonisty, którego śmiertelnie przygniotła spadająca bramka na boisku. Te wydarzenie przyćmił jednak skandal obyczajowy, który niedawno wybuchł we Wrzosowie. Jego bohaterami są kobieta i mężczyzna. Niedawni sąsiedzi za dwa tygodnie spotkają się na sali sądowej. Ona - jako ofiara próby gwałtu, on - jako oskarżony. Za nim stoi większość mieszkańców wsi. Jej pozostały tylko własne dzieci i wiara w sprawiedliwość.

Zofia H. urodziła się 51 lat temu. Większość życia przepracowała w miejscowym PGR, podobnie jak wielu innych wrzosowian. Matka dwójki dorosłych dzieci. Od kilku lat wdowa. Jeszcze do niedawna pracowała jako stróż nocny w gospodarstwie rolnym. To właśnie w stróżówce miało dojść do próby gwałtu.

- Nie wiem, co się Zdziśkowi stało. Znamy się tyle lat. To taki uczynny mężczyzna. Pamiętam, gdy pomagał mi podczas dożynek w PGR. Trzeba było nakładać bigos na talerze wielu gościom. On wziął ten wielki gar i pomagał mi, gdy ja nakładałam na talerze - wspomina. - Zawsze miałam o nim jak najlepsze zdanie. Nie winię go za to, co się stało.

"Teraz cię mam"

Był wieczór 24 października 2005 r. W stróżówce siedzą trzy osoby: Zofia H., jej 30-letni syn oraz Zdzisław D. Panowie przynieśli butelkę wódki. 0,7 litra piją w trójkę. W śledztwie Zofia H. powie, że wypiła najwyżej 100 gram alkoholu. Imprezę jako pierwszy opuszcza syn kobiety. Zofia H. chce go kawałek odprowadzić, ale syn mówi, żeby została, bo zna drogę i trafi do domu. Od tej chwili relacje bohaterów skandalu są sprzeczne. Zofia H. twierdzi, że Zdzisław D. powiedział do niej "teraz cię mam".

- Ja odpowiedziałam, że gdybym ja go chciała to już dawno bym go miała. Widocznie opacznie to zrozumiał, bo rzucił się na mnie - opowiada Zofia H.
Według niej mężczyzna dwa razy uderzył ją pięścią w twarz i szarpał za ubranie. Po drugim ciosie kobieta upadła. Wtedy sąsiad ściągnął z niej ubranie i bieliznę. Zaczął dotykać jej ciała. Kobieta ciągle go odpychała. W pewnym momencie kopnęła go mocno, gdy stał nad nią i wypchnęła go ze stróżówki. Rano wróciła do domu.

- Miałam spuchnięta twarz i ramię. Założyłam na głowę kaptur, aby nikt nie widział, jak wyglądam - opowiada. - Gdy moje dzieci zobaczyły, przeraziły się.
Kobieta opowiedziała synowi o zdarzeniu. Kilkadziesiąt minut później syn Zofii H. spotkał Zdzisława D. pod sklepem.

- Gdy syn go zapytał, co mi zrobił, odpowiedział, że to była pomyłka - twierdzi Zofia H.
Zdenerwowany syn wrócił do domu i zawiadomił policję. Zofia H. zdecydowała się zeznawać.

- Chciałam wycofać wniosek, ale pani prokurator powiedziała mi, że w takich sprawach akty agresji mogą się powtarzać - mówi.

Na drugi dzień rano policjanci przyjechali do mieszkania Zdzisława D. Sąd zdecydował o jego aresztowaniu.

- Widziałam, jak go wyprowadzali. Płakać mi się chciało, bo to przecież znajomy. Nie rozumiem, dlaczego to zrobił - mówi kobieta.

On

53-letniego Zdzisława D. od Zofii H. dzielą trzy piętra szeregowca na obrzeżach Wrzosowa. Od dwudziestu lat są sąsiadami. "Zdzisio" to zatwardziały kawaler, bardzo lubiany przez mieszkańców.

Nie spotkałem osoby, która miała o nim złe zdanie. Ludzie rozpływają się w komplementach na jego temat.

- Bywał często u nas w domu, gdyż pomagał teściowi w pracach cięcia drewna, czy remoncie. Moi teściowie znają go od lat. Darzę go zaufaniem. Sama niejednokrotnie rozmawiałam z nim. To człowiek miły, uczynny, bardzo skromny i na pewno niezdolny do tego, co mu zarzucają. Szczerze wierzę w jego niewinność - to opinia Klaudii Jabłońskiej.

W nieoficjalnych rozmowach przyznają jednak, że "lubił wypić".

Zdzisław D. nie przyznał się do winy. Jego relacja diametralnie różni się od słów Zofii H. Przyznaje, że w stróżówce pili alkohol. Twierdzi jednak, że to kobieta była kompletnie pijana i zataczała się. Według niego Zofia H. przewróciła się na ziemię, a on pomógł jej położyć się na wersalce. Potem wyszedł ze stróżówki. Twierdzi, że w tym momencie kobieta nie miała żadnych śladów uderzenia na twarzy.
Tymczasem sińce i zadrapania potwierdziła opinia biegłego.
Sąd rozstrzygnie kto mówi prawdę.

Wydali wyrok

Mieszkańcy Wrzosowa zdecydowali już sami, kto jest winny. Podczas poniedziałkowego zebrania oskarżali Zofię H. o kłamstwa i fałszywe oskarżenie.
Chcą, aby policja przesłuchała ich w tej sprawie.

- Ludzie widzieli ją, jak rano była pijana. Wymyśliła sobie całą sprawę - grzmiała Lidia Lamparska.

Wrzosowinie zapowiadają, że przyjadą do sądu, aby bronić Zdzisława D. Chcą przekonać sąd, że jest niewinny. Jak zamierzają to zrobić?

- Napisaliśmy opinię o Zdzichu. Podpisało się pod nią prawie sto sześćdziesiąt osób. Jak sąd to przeczyta, na pewno dojdzie do wniosku, że jest niewinny i padł ofiarą spisku złej kobiety - mówią.

Zofia H. jest załamana. Boi się wychodzić z domu, bo wszędzie słyszy niepochlebne komentarze oraz zawistne spojrzenia.

- Czuję się upokorzona. Nie dość, że chciano mnie zgwałcić, to wszyscy odsunęli się ode mnie. Dlaczego? Komu ja zawiniłam - pyta.

Proces Zdzisława D. rusza 25 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński