Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracamy do sprawy lekarza skazanego na więzienie. W takim momencie stanął na czele kliniki

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Wiesław Sz. od pierwszego procesu nie rozmawia z mediami i nie komentuje sprawy
Wiesław Sz. od pierwszego procesu nie rozmawia z mediami i nie komentuje sprawy Mariusz Parkitny
Dyrekcję szpitala na Pomorzanach oburzył artykuł „Głosu” o lekarzu skazanym prawomocnym wyrokiem, który kieruje jedną z klinik. Władze lecznicy przekonują, że anestezjolog wcale nie awansował, a w sprawie nie wydarzyło się nic nowego. Otóż wydarzyło się. I to całkiem sporo.

Dwa tygodnie temu opisaliśmy sytuację, jaka ma miejsce w publicznym szpitalu na Pomorzanach w Klinice Anestezjologii, Intensywnej Terapii i Ostrych Zatruć. Dotychczas kierujący kliniką prof. Maciej Żukowski jest na wypowiedzeniu. Do czasu wyboru nowego szefa lekarzem kierującym kliniką został jego dotychczasowy zastępca, dr Wiesław Sz.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dr Sz. ma na koncie kolejny już prawomocny wyrok karny związany z nieudaną operacją sprzed lat. W wyniku błędu medycznego pacjentka zapadła w śpiączkę i do dziś znajduje się w stanie wegetatywnym. Kilka lat temu anestezjolog został skazany za błąd lekarski (1,5 roku więzienia w zawieszeniu i odszkodowanie). Od niedawna ma na koncie prawomocny wyrok 16 miesięcy, tym razem bezwzględnego więzienia, za kombinacje majątkiem, by uniknąć zapłaty odszkodowania pacjentce (wyrok usłyszała też jego żona i pomagający im adwokat). W uzasadnieniu wyroku sąd nie zostawił na zachowaniu lekarza suchej nitki. Napisał, że gdyby nie postawa rodziny pokrzywdzonej, która zgodziła się na ugodę, wyrok mógłby być wyższy.

Po naszej publikacji władze szpitala na Pomorzanach oburzyły się, że kierowanie kliniką przez doktora Sz. oceniliśmy jako awans. - Nieprawdą jest, że lek. Wiesław Sz. został awansowany. Zajmuje stanowisko zastępcy lekarza kierującego kliniką nieprzerwanie od czterech lat i w sytuacji nieobecności lekarza kierującego kieruje nią jako jego zastępca, realizuje tym samym zakres zadań wynikający z obowiązków zastępcy lekarza kierującego. Dyrekcja nie musiała znaleźć osoby do kierowania kliniką, bo taka osoba, w sytuacji nieobecności lekarza kierującego, automatycznie staje się jego zastępcą. W tym zakresie nie zmieniło się nic i nie jest to sytuacja niecodzienna - grzmi dr hab. Magda Wiśniewska, zastępca dyrektora szpitala do spraw lecznictwa.

Otóż jednak zmieniło się dużo. Po pierwsze, to nie kogo innego, a samych lekarzy ze szpitala oburzyło, że dr Sz. ma być lekarzem kierującym. I choć zastrzegają, że nikt nie kwestionuje medycznych kompetencji dr. Sz., to z etycznego punktu widzenia sprawa kiero-wania przez niego kliniką jest nie do obrony. Tym bardziej że w klinice pracuje kilkunastu specjalistów. Oburzenie było tak duże, że to sami lekarze postanowili nagłośnić sprawę.

Po drugie, przejęcie przez dr. Sz. kierowania kliniką do czasu wyboru nowego szefa zbiegło się z rozpoczęciem wykonania kary pozbawiania wolności. Sąd penitencjarny zgodził się, aby anestezjolog odbywał ją w systemie dozoru elektronicznego. To oznacza, że przychodzi do pracy ze specjalną obrączką na nodze, która śledzi, gdzie jest. Lekarz może przebywać poza domem w wyznaczonych przez sąd godzinach; w pozostałych nie może wychodzić z mieszkania.

Po trzecie, lekarzowi wciąż grozi, że trafi do więzienia, nieprawomocną decyzję o elektronicznym dozorze zaskarżyła bowiem prokuratura. Według niej zachowanie lekarza związane z ukrywaniem majątku, aby nie płacić odszkodowania, zasługuje na więzienną celę, a nie chodzenie z obrączką na wolności. Tydzień temu prokuratura złożyła nawet wniosek o to, aby sąd zawiesił wykonywanie kary elektronicznego dozoru. Chodzi o to, że gdyby lekarz jednak trafił do więzienia, nie mógłby sobie zaliczyć dni spędzonych w ramach dozoru elektronicznego na poczet kary pozbawienia wolności.

Sąd apelacyjny od listopada bada, w jakich warunkach Wiesław Sz. powinien odbyć karę. Już trzy razy odraczał wydanie decyzji.

- Po to, aby dokładnie zbadać wszystkie aspekty - wyjaśnia sędzia Janusz Jaromin z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. Postanowienie ma zapaść 11 stycznia.

To wszystko są nowe zdarzenia, które miały miejsce akurat, gdy Wiesław Sz. przejmował obowiązki lekarza kierującego kliniką. Trudno w takich okolicznościach nie nazwać tego awansem, nawet jeśli władzom szpitala to się nie podoba.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński