Robert G. wpadł w ręce policji w Wielkiej Brytanii. Miał tam być zamieszany w napad na sklep jubilerski. Gdy Anglicy wpisali nazwisko Polaka do bazy danych, wysypały się z niej polskie zarzuty i Europejski Nakaz Aresztowania. Ten ostatni wydał Sąd Okręgowy w Koszalinie w połowie lipca 2008 roku. Nieco wcześniej wnioskowała o jego wydanie kołobrzeska prokuratura.
Lista czternastu zarzutów postawionych "Gronkowi" robi piorunujące wrażenie.
Do tych najcięższych - gwałtów i rozbojów - dołączono następne, wśród nich groźby karalne, zmuszanie do określonych zachowań. Przy tym zestawie posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami w celu wyłudzenia kredytu, co również "Gronek" ma na sumieniu, wydaje się niewinnym wybrykiem.
- Zarzuty stawiane Robertowi G. dotyczą wydarzeń, które miały miejsce od listopada 2006 roku do kwietnia roku następnego - powiedział nam Adam Kuc, prokurator rejonowy w Kołobrzegu.
Mężczyzna został przetransportowany do Polski. Najpierw trafił do aresztu w Toruniu. Dowieziono go już do Kołobrzegu, gdzie po raz pierwszy przesłuchał go prokurator. Prokuratura wystąpiła do sądu o areszt tymczasowy.
"Gronek" to postać doskonale znana nie tylko kołobrzeskiej policji. Był już ścigany listem gończym w 2006 roku, bo odsiadując wyrok za pobicie nie wrócił z przepustki. Mężczyzna kojarzony był też przed laty z serią bandyckich porachunków w Kołobrzegu. Jego nazwisko wiązano z podpaleniami samochodów w mieście, a nawet strzelaniną, do jakiej przed laty doszło w wiosce Korzystno.
Zarzuty, które usłyszał Robert G., zważywszy na to, że większość z przestępstw miał popełnić w recydywie, mogą doprowadzić do pożegnania się "Gronka" z wolnością nawet na 15 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?