Radny Tadeusz Kaczmarek (na zdjęciu) zapowiada, że poprosi dzisiaj o zawieszenie go w prawach członka SLD. Przyczyną są informacje, że radny przyszedł pijany do pracy i awanturował się podczas nocnej wizyty w szpitalu. Sam zainteresowany wszystkiemu zaprzecza.
Wyjaśnień radnego wysłuchali już członkowie zarządu miejskiego SLD. Ale nie podjęli żadnej decyzji, dopóki w jego sprawie nie wypowie się koło Sojuszu, do którego należy radny. Ma to nastąpić w przyszłym tygodniu.
- Do tego czasu radny powinien zawiesić swoje członkostwo w partii - uważa sekretarz SLD, radny Paweł Sujka.
Wszystko przez krążące od kilku dni po mieście informacje, że radny musiał odejść z pracy w Kapitanacie Portu (pracował tam od niedawna), bo w pierwszych dniach stycznia miał przyjść do pracy pod wpływem alkoholu.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, nakryła go jego bezpośrednia przełożona, która przyjechała ze Szczecina do Świnoujścia. Radny miał wtedy wyjść z kapitanatu i przez tydzień nie przychodzić do pracy. Ostatecznie jednak odszedł za porozumieniem stron.
Tadeusz Kaczmarek zaprzecza, że przyszedł do pracy pijany.
- To nieprawda. Owszem, spotkałem się z moją przełożoną, bo chciałem dostać trochę urlopu, żeby zaopiekować się moimi dziećmi, które miały wypadek. Nie zgodziła się na to, więc poprosiłem o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron - powiedział wczoraj "Głosowi" radny Tadeusz Kaczmarek.
Miejski Zarząd SLD uważa, że "sprawy pracy w kapitanacie" nie ma, bo nikt oficjalnie na radnego się nie skarżył. Chcą wyjaśnić tylko, co wydarzyło się w szpitalu w nocy z 9 na 10 stycznia.
Radny wracał wtedy nocą z jakiegoś spotkania i przyznaje, że był "po piwie". Został napadnięty przez grupę wyrostków, pobity i okradziony.
Zabrano mu m.in. płaszcz i buty. Trafił do szpitala. Według pracowników szpitala, po opatrzeniu ran radny zachowywał się agresywnie. Wezwano policję. Po złożeniu wyjaśnień, radny został wypuszczony z komendy do domu.
- Uważam, że zachowałem się spokojnie i nikogo nie obraziłem. Ale ponieważ dochodziły mnie różne głosy na temat mojego rzekomego zachowania, poszedłem i przeprosiłem - powiedział "Głosowi" radny.
Zapowiedział też, że dziś złoży wniosek o zawieszenie go w prawach członka SLD, do czasu aż sprawy nie wyjaśni koło, do którego należy radny.
- Nie chcę, aby obciążano całe SLD tym zamieszaniem - mówi radny.
Sprawa wywołała zdziwienie wielu osób, które znają radnego. Ma bowiem opinię pracowitego i spokojnego.