Młodzi rajdowcy jeżdżą po zażyciu narkotyków. O ich nocnych szaleńczych gonitwach po ulicach Złocieńca wiedzą mieszkańcy i policjanci. Doszło już do tragedii.
Rozpędzony opel omega wpadł z wielką siłą w drzewo. W aucie, które mknęło ulicą Czaplinecką z prędkością blisko 150 km/godz. (tak mówią świadkowie) siedziało czworo rozbawionych młodych ludzi. Za kierownicą 22-letni mężczyzna.
Auto wjechało w drzewo, odbiło się i uderzyło w drugie. Opel skurczył się do wielkości malucha. Blachę sprasowało, jak w składzie złomu.
Nieoficjalnie wiadomo, że w aucie znaleziono narkotyki. Jeszcze nie ma wyników badań krwi kierowcy. Jego zmarły kolega kilka miesięcy temu uczestniczył w podobnym wypadku na krajowej dwudziestce koło Stargardu Szczecińskiego. Wtedy cudem uszedł śmierci.
O narkotykach nikt nie chce rozmawiać. Ani policjanci, ani koleżanki i koledzy ofiar. Młodzi ludzie wzruszają ramionami. - Narkotyki były, są i będą - mówi Arek, uczeń liceum.