Władze Szczecina zabierają bonifikaty za mieszkania

Teraz odzyskiwanie pieniędzy będzie jeszcze łatwiejsze. Miasto nakłada bowiem hipotekę na prywatyzowane lokale.

- Miesiąc temu moja teściowa wykupiła mieszkanie komunalne z bonifikatą - opowiada pan Marek. - Postanowiła zrobić większy remont. Ponieważ nie stać jej na pożyczkę, którą trzeba spłacić szybko, zdecydowaliśmy, że zaciągnie kredyt hipoteczny. W banku stanęliśmy jednak jak wryci, gdy okazało się, że kredytu nie otrzymamy, bo na mieszkaniu ciąży hipoteka ustanowiona przez miasto.

Władze Szczecina twierdzą, że to powszechna praktyka, obowiązująca od sierpnia ubiegłego roku. Jeżeli ludzie są zaskoczeni, to dlatego, że nie czytają uważnie dokumentów, które podpisują.

- Nie mieliśmy innego wyjścia - mówi Beniamin Chochulski, wiceprezydent Szczecina. - Każdy wykupujący mieszkanie jest o tym informowany przy podpisywaniu aktu notarialnego. Nie wiem skąd takie zdziwienie. Żeby zabezpieczyć udzieloną bonifikatę ustanawiamy hipotekę kaucyjną do kwoty obejmującej wysokość udzielonych bonifikat powiększoną o kwotę waloryzacji oraz ewentualne koszty sądowe.

Nie wiadomo czy miasto skorzystało już z tej formy zabezpieczenia. Co trzecie mieszkanie zmieniło właściciela przed upływem 5 lat.

- Boimy się przedawnienia - mówi Sebastian Wypych z biura promocji i informacji. - Dlatego najpierw ściągamy bonifikaty od osób, które sprzedały mieszkania w latach 1998-2000. Oczywiście z odsetkami.

Dlatego jeżeli sprzedaliśmy mieszkanie wcześniej, lepiej od razu zwrócić bonifikatę, kwota waloryzacji będzie wówczas niższa.

Władze Szczecina nie zamierzały domagać się zwrotu bonifikaty od osób, które wykupiły mieszkanie przed 2004 rokiem. Według obowiązującego wówczas prawa, miasto bowiem mogło, ale nie musiało domagać się zwrotu upustu. Jednak taka praktyka została skrytykowania przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, które uznało to za niegospodarność. W tym czasie sprywatyzowano 7 tysięcy mieszkań. Prawo zmieniło się w 2004 roku. Od tego czasu zwrot upustu jest obowiązkowy.