Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winny śmierci Jana Rosia jest na wolności. Wdowa jest przerażona!

Anna Starosta
- Dostałam zawiadomienie z prokuratury, że wypuszczają go na wolność - mówi przez łzy Krystyna Roś. - Jestem zdruzgotana. Boję się wychodzić z domu. Mąż nie żyje, a oprawcy chodzą po ulicy.
- Dostałam zawiadomienie z prokuratury, że wypuszczają go na wolność - mówi przez łzy Krystyna Roś. - Jestem zdruzgotana. Boję się wychodzić z domu. Mąż nie żyje, a oprawcy chodzą po ulicy. Sławek Ryfczyński
Na mieszkańców ulicy Hołdy Pruskiego padł blady strach. Po ulicach chodzi 48-letni Stanisław Z., który podejrzany jest o spowodowanie śmierci Jana Rosia. Pisaliśmy o tym wczoraj. Dziś podajemy szczegóły tej skandalicznej sytuacji.

Mężczyzna ma postawiony zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Grozi za to do 5 lat więzienia. Stanisław Z. przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Prokuratura uznała, że nie ma obaw, że podejrzany będzie mataczył i utrudniał śledztwo.

- Tymczasowy areszt nie jest karą, tylko zabezpieczeniem prowadzonego postępowania - tłumaczy Włodzimierz Cetnar, prokurator rejonowy ze Świnoujścia. - Podejrzany ma uchylony środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu i zastosowany dozór policji - dodaje.

Winnych jest więcej

Przypomnijmy, że do tragedii doszło 30 grudnia zeszłego roku. Dwóch synów jednej z mieszkanek kamienicy przy Hołdu Pruskiego i ich znajomy Stanisław Z. dobijało się do drzwi. Pan Jan Roś interweniował, aby uspokoić awanturników. Jeden z nich chwycił go i pchnął na schody. Jan Roś nieprzytomny trafił do szpitala. Jego stan był bardzo ciężki. Przewieziono go do szpitala w Szczecinie. Nie miał szans, mózg już nie żył. Mężczyzna zmarł 2 stycznia.

Mieszkańcy od początku mówili, że winowajcami tragedii i patologii, jaka rozgrywa się na ulicy, jest też rodzina K. To właśnie dwaj bracia z tej rodziny awanturowali się w grudniu na klatce. Z nimi przyszedł Stanisław Z.

- Jak mamy tu spokojnie żyć skoro mieszkają w sąsiedztwie tacy ludzie - pytają zrozpaczeni.

Chcą eksmisji sąsiadów

Wczoraj mieszkańcy opowiadali nam, że widzieli Stanisława Z. na sąsiednich ulicach. Mężczyzna mieszka w pobliżu.

- Przecież może się mścić za to, że stanęliśmy wszyscy po stornie wdowy i wskazaliśmy na niego i synów pani K. jako winnych tej koszmarnej sytuacji - mówią przerażeni.

Andrzej Garbacz, który mieszka i pracuje na Hołdu Pruskiego tłumaczy, że najgorzej informację przyjęła wdowa po panu Rosiu.

- Przecież jakiś tam dozór policyjny to nie to samo, co jest 24-godzinne pilnowanie podejrzanego - mówi.

Mieszkańcy podkreślają, ze jedyny ratunek widzą w eksmisji sprawiającej kłopoty rodziny państwa K.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński