Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilki Morskie blisko upragnionego celu. Na wyjazdach grają jednak w kratkę

Aleksander Stanuch
Wilki na wyjazdach prezentują się różnie, a Stal ma jeszcze o co walczyć.
Wilki na wyjazdach prezentują się różnie, a Stal ma jeszcze o co walczyć. Andrzej Szkocki
Niedzielny mecz wyjazdowy ze Stalą (godz. 18) będzie wymagający. Gospodarze ostatnio u siebie nie przegrywają.

Już tylko sześć spotkań pozostało do końca fazy zasadniczej. King Wilki Morskie wciąż walczą o zapewnienie sobie miejsca w play off i są tego bardzo bliscy. Wszystko dzięki znakomitej formie w ostatnich spotkaniach. Wilki w sześciu meczach triumfowały pięciokrotnie i dzielnie przeciwstawiły się Polskiemu Cukrowi Toruń. Co ważniejsze, nie były to wygrane szczęśliwe, a bardzo przekonujące. Zawodnicy trenera Marka Łukomskiego odprawili z kwitkiem m.in. Rosę Radom (98:84), Start Lublin (121:70) i Śląsk Wrocław (89:64).

- Widać, że do góry idzie forma całej drużyny, a nie tylko poszczególnych zawodników. Wreszcie zaczynamy wyglądać jak zespół, a to jest najważniejsze przed fazą play off – mówi Łukasz Majewski, kapitan Wilków.

Teraz trzeba zrobić kolejny krok w stronę awansu. Wilki zagrają w niedzielę (godz. 18) ze Stalą Ostrów Wielkopolski, a spotkanie odbędzie się w Kaliszu. W związku z tym szczeciński klub zorganizował dojazd kibicom na ten pojedynek. Wsparcie fanów w tym okresie będzie bardzo istotne.

Żółto-niebiescy przed własną publicznością wygrali ostatnie pięć spotkań, a Wilki na wyjazdach grają w kratkę. I to dosłownie, bo od listopada, ani nie wygrały, ani nie przegrały dwóch meczów z rzędu. Ostatnio poniosły porażkę 74:76 w Toruniu, więc teraz przyszedł czas na zwycięstwo.

Z formą na najważniejszą część sezonu trafił Frank Gaines, który w ostatnim meczu zdobył 22 oczka przy świetnej skuteczności rzutów z gry (9/12). Lepszą zdobycz punktową rzucający obrońca zanotował jeszcze w 1. kolejce przeciwko Czarnym Słupsk.

Stal także nie składa broni w walce o play off, choć o awans będzie im bardzo trudno. Podopieczni trenera Zorana Sretenovicia znają swoje zalety, a jedną z nich jest gra we własnej hali. Ostatnio Stal była faworytem w meczu ze Śląskiem Wrocław, ale niespodziewanie przegrała na wyjeździe 73:79.

- Nie realizowaliśmy zadań, jakie postawiliśmy sobie przed meczem. Zagraliśmy słabo w obronie przeciwko wysokim zawodnikom Śląska i to spowodowało dobry procent rzutów za dwa punkty przeciwnika – twierdzi trener Sretenović.

Gospodarze swoją siłę w ataku opierają na dwóch obcokrajowcach. 34-letni Curtis Millage jest reżyserem gry, choć w meczu ze Śląskiem miał tylko jedną asystę, czym wyrównał swój najgorszy wynik w tym sezonie. Amerykanin średnio zdobywa 17,7 pkt na mecz i pod tym względem jest liderem drużyny. Jego rekord sezonu to 41 punktów w meczu z Turowem Zgorzelec.

Nie ustępuje mu Christo Nikołow. Bułgarski skrzydłowy jest bardzo uniwersalnym zawodnikiem i w tym sezonie grał już nawet z powodzeniem na pozycji środkowego, choć ma tylko 200 cm wzrostu. Nikołow to bardzo solidny gracz i w 13 meczach tego sezonu tylko raz nie udało mu się zdobyć dwucyfrowej liczby punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński