Wilczyce przegrały, ale dzielnie walczyły z wicemistrzyniami kraju

- Na pewno w grupie najlepszej szóstki ligi nie jesteśmy faworytem w żadnym spotkaniu - przyznaje otwarcie trener Wilczyc, Krzysztof Koziorowicz. - Jestem jednak pełen szacunku dla dziewczyn za dzisiejszy mecz, bo personalnie od innych zespołów dzieli nas przepaść - dodaje.

Trudno nie zgodzić się ze słowami szkoleniowca naszych zawodniczek. W drugim etapie Wilczyce we wszystkich spotkaniach schodziły z parkietu pokonane, ale zostawiły na nim serce. Ostatnie zwycięstwo szczecinianki odniosły w w pierwszej fazie rozgrywek, pokonując Widzew Łódź 79:55. Od tamtej pory, z kilku przyczyn, nasze koszykarki nie potrafiły się przełamać i znaleźć sposobu na lepiej dysponowane w drugiej rundzie rywalki.

W spotkaniu z Wisłą Wilczyce pokazały jednak pazur. Szczecinianki dowodzone przez Magdalenę Radwan rozegrały dobre zawody. Nasze panie trafiały z półdystansu i przedzierały się pod kosz, choć krakowianki grały wysokim pressingiem. Szczecinianki pokazały się też z bardzo dobrej strony w defensywie, grając twardo i walecznie. Wilczyce na początku prowadziły, a później ich strata do Wisły oscylowała wokół 6-8 oczek. Krakowianki przypieczętowały swoje zwycięstwo przewagą w ostatniej ćwiartce meczu.

- Walczyłyśmy w tym meczu od początku do końca - ocenia mecz, Sandra Mandir. - Jestem dumna z dziewczyn, bo zrobiłyśmy na parkiecie wszystko, co w naszej mocy.

Do zakończenia sezonu szczeciniankom pozostało już tylko jedno spotkanie. W sobotę zmierzą się one na wyjeździe z Energą Toruń. Bez względu na wynik tego pojedynku nasze panie w tym sezonie nie będą już walczyć o medale. Inauguracyjny sezon w Basket Lidze Kobiet nasz beniaminek zakończy na szóstym miejscu.

Wilczyce Morskie Szczecin - Wisła Can-Pack Kraków 57: 77 (16:15, 19:24, 11:16, 11:22)
Wilczyce: Mandir 16, Kaczmarczyk 16, Mrozińska 6, Adamowicz 5, Radwan 4, Kraayeveld 3, Sosnowska 3, Kotnis 2, Stasiuk 2.