Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WIEŚĆ SPADŁA JAK GROM Z NIEBA

akr, mago, 4 kwietnia 2005 r.
Przy pomniku papieża na szczecińskich Jasnych Błoniach. Przyszły tu całe rodziny.  - Czy potrafimy dalej iść sami? - pytali się nawzajem.
Przy pomniku papieża na szczecińskich Jasnych Błoniach. Przyszły tu całe rodziny. - Czy potrafimy dalej iść sami? - pytali się nawzajem. Andrzej Szkocki
Padliśmy na kolana i płakaliśmy - tak wyglądała nasza reakcja gdy dotarła informacja o śmierci Jana Pawła II.

W sobotę wieczorem byliśmy jeszcze pełni nadziei, że w niedzielę, dzień Miłosierdzia Bożego papież będzie jeszcze z nami.

W sobotni wieczór, podobnie jak dzień wcześniej gromadziliśmy się w kościołach modląc się o to. Kilkaset osób przyszło na szczecińskie Jasne Błonia, pod pomnik papieża. Dochodziła 22.

W głuchej ciszy zadzwonił telefon komórkowy. Młody człowiek, który go odebrał nie miał odwagi powiedzieć co usłyszał. Jego mina mówiła jednak wszystko. Stojąca obok kobieta spojrzała na niego, chwilę potem usłyszała z oddali dźwięk kościelnego dzwonu.

- Papież zmarł - powiedziała głośno.

Kilkaset osób padło na kolana. Rozległ się głośny płacz, potem wspólna modlitwa.

- Myślałam, że razem będzie nam łatwiej przez to przejść, nie udało się - mówiła przez łzy młoda dziewczyna.

Z pobliskiej parafii przyszedł ksiądz.

- Realizujmy zadania, których uczył nas Ojciec Święty - zaapelował.

Wiernym zebranym w kościołach tragiczną informację przekazali księża. Spora część szczecinian dowiedziała się o tym gdy siedzieli w restauracji, pubie. Większość spotkań skończyła się, a ludzie ruszyli do świątyń i domów. Nad centrum miasta rozlegał się głuchy dźwięk katedralnego dzwonu.

- O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś wyrzekły me imię - zaintonowali wierni zgromadzeni w bazylice.

Z portretu przepasanego kirem spoglądał na nich uśmiechnięty Jan Paweł II. Portret ustawiony został na papieskim fotelu, na którym Papież zasiadał podczas wizyty w Szczecinie w 1987 roku.
Mszę świętą za Ojca Świętego w wypełnionej do ostatniego miejsca katedrze odprawił biskup Jan Gałecki.

- Żadne kazanie by tak ludzi nie skupiło, jak jego postawa, cierpienie - powiedział biskup Gałecki. - Ojcze Święty stajemy przy Tobie i będziemy zawsze przy Tobie, będziemy Cię naśladować i tak postępować, jak postępowałeś Ty. To Ci Ojcze Święty obiecujemy. Wstydu Ci nie zrobimy.

Kiedy z wiernymi modlił się ks. proboszcz Jan Kazieczko załamywał mu się głos, co chwilę milkł wznosząc oczy do nieba. Gdy wierni opuszczali Katedrę w większości okien płonęły świece.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński